Najwyższa Izba Kontroli krytykuje rząd za brak monitoringu nad genetycznie zmodyfikowanymi uprawami. Rząd odpowiada, że nowe przepisy są już gotowe, ale za nim trafią do Sejmu musi je ocenić Komisja Europejska. Wciąż nie ma przepisów, które regulowałyby kwestię uprawy roślin genetycznie zmodyfikowanych. Oznacza to także brak jakiejkolwiek kontroli nad ich rozprzestrzenianiem.
Zwolennicy biotechnologii twierdza, że przez ostatni rok powierzchnia upraw kukurydzy MON 810 wzrosła dziesięciokrotnie do 3 tysięcy hektarów. Ale tych danych nikt oficjalnie potwierdzić nie może. Co skrzętnie wykorzystuje opozycja.
Krzysztof Jurgiel – poseł PiS: rząd powinien, szczególnie minister środowiska rozpocząć działania monitorowania także realizacji ustaw towarzyszących w tym zakresie.
Stanowisko rządu wobec GMO jest jednoznaczne.
Marek Sawicki, minister rolnictwa: nie ma zgody polskiego rządu na swobodne uwalnianie organizmów genetycznie modyfikowanych do środowiska.
Ale jednocześnie musimy przestrzegać prawa Unii Europejskiej, które zezwala na takie uprawy. Dlatego w projekcie nowych przepisów użyto fortelu. Z jednej strony dopuszczono do uprawy transgenicznych roślin, z drugiej obwarowano to taką ilością przepisów, że praktycznie jest to niemożliwe. Ustawa została wysłana do Brukseli.
Janusz Zaleski – wiceminister środowiska: ustawa o GMO jest gotowa i znajduje się w tej chwili w notyfikacji Komisji Europejskiej. Zrobiliśmy to w ten sposób, żeby mieć pewność, że prawo, które stanowiliśmy jest zgodne z prawem europejskim.
Szacuje się, że na świecie transgeniczne rośliny uprawia się na 125 milionach hektarów. Głównie w obu Amerykach.