Zarządy stadnin w Janowie Podlaskim i w Michałowie zostały odwołane w związku z utratą zaufania. m.in. był brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi - przekonywał w czwartek w Sejmie minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
Osoby powołane w ich miejsce posiadają kompetencje, wzmocnią je też fachowcy "nie gorsi od odwołanych" - podkreślił.
O odwołanie prezesów stadnin w Janowie Podlaskim i Michałowie pytali ministra posłowie PO Michał Sczerba, Dorota Niedziela i Joanna Kluzik Rostkowska. Według Szczerby, zeszłotygodniowa decyzja Agencji Nieruchomości Rolnych była "bulwersująca". "W sposób absolutnie nieodpowiedzialny odwołano fachowców, hodowców, miłośników, którzy stali się marką polską tak jak polskie araby" - podkreślił Szczerba.
W ubiegły piątek prezes ANR Waldemar Humięcki odwołała wieloletnich szefów Stadnin Koni: w Janowie Podlaskim Marka Trelę oraz w Michałowie Jerzego Białoboka. Decyzja ta wzbudziła zdumienie wśród hodowców koni; pisała o tym m.in. „Gazeta Wyborcza”. Od poniedziałku janowską stadniną kieruje Marek Skomorowski, w przeszłości m.in. zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR, z wykształcenia ekonomista. P.o. prezesa w Stadninie Koni Michałów została Anna Durmała, która jest zootechnikiem. Odwołana została także inspektor ds. hodowli koni ANR Anna Stojanowska.
Jurgiel poinformował w czwartek, że przyczyną odwołania był brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi. W tym kontekście zwrócił uwagę na okoliczności śmierci w październiku 2015 r., dwunastoletniej, utytułowanej czempionki "Pianissimy" z Janowa, wycenianej na 3 mln euro.
Kolejnymi zarzuty to: dopuszczenie przez zarządy obu stadnin do pobierania przez zagranicznych kontrahentów większej liczby zarodków niż dopuszczają to polskie regulacje i zawieranie przez zarządy obu spółek umów dzierżawy klaczy z zagranicznymi ośrodkami. Szef resortu rolnictwa powiedział też w Sejmie, o "wynajęciu przez prezesa dla samego siebie na dożywocie mieszkania za złotówkę za metr kwadratowy". Jak mówił, jest to jeden z przykładów niegospodarności, które "zostaną przekazane odpowiednim organom".
Do zarzutu dotyczącego okoliczności śmierci "Pianissimy" odniosła się posłanka Dorota Niedziela - lekarka weterynarii. Jak zauważyła kolka końska, czyli skręt jelit, na którą zapadła czempionka, to jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób końskich, która w 90 proc. kończy się śmiercią zwierzęcia. Niedziela przypomniała, że klacz została natychmiast przewieziona do kliniki i poddana operacji. Jak dodała - b. prezes janowskiej stadniny Marek Trela jest weterynarzem, jednym z najlepszych w Polsce specjalistów od chorób koni.
W środę ANR na swej stronie internetowej poinformowała, że zarządy stadnin w Janowie Podlaskim i w Michałowie zostały odwołane w związku z utratą zaufania. Powodem m.in. był brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi.
W czwartek zwolnieni prezesi spółek w Janowie i Michałowie oraz b. inspektor ds. hodowli koni w ANR wydali oświadczenie, przesłane m.in. PAP, w którym odnieśli się do argumentów Agencji dotyczących ich odwołania.
Odnosząc się do zarzutów braku odpowiedniego nadzoru nad hodowlą i śmierci Pianissimy wskazali, że klacz, „podobnie jak wszystkie inne konie w stadninie (w Janowie Podlaskim), była otoczona profesjonalną, troskliwą opieką zootechniczno-weterynaryjną”.
„Najlepszym na to dowodem są liczne przypadki koni prywatnych, przebywających w stadninie w tzw. pensjonacie. Doskonałe warunki stajenne w stadninie (…) jak również sprawdzona obsługa zootechniczno-weterynaryjna, sprawiają, że zarówno hodowcy krajowi jak i zagraniczni nie mają wątpliwości w powierzeniu swoich najwartościowszych koni obsłudze Janowa. Odwiedzający Stadninę eksperci zagraniczni za wzór stawiają opiekę i warunki stworzone koniom” – czytamy w oświadczeniu. Jak wskazano, zwierzę zachorowało nagle, a schorzenie – skręt okrężnicy – miało „wyjątkowo ostry” przebieg.
W sprawie pobierania przez zagranicznych kontrahentów większej liczby zarodków, niż dopuszczają to polskie regulacje, powołano się na przepisy umowy dzierżawy zwierząt i przepisy Polskiej Księgi Stadnej.
„Zgodnie z jej zapisami, w Polsce można zarejestrować jedno źrebię rocznie od klaczy urodzone drogą naturalną i jedno pochodzące z embriotransferu. Jednakże przepisy ksiąg stadnych w tych kwestiach, są różne w różnych krajach. Niektóre, dopuszczają rejestrowanie większej ilość źrebiąt pochodzących z embriotransferu znakomita większość nie stawia żadnych ograniczeń, niektóre nie stawiają w ogóle górnej granicy, wychodząc z założenia, że biologia sama reguluje możliwości w tym zakresie” – wynika z oświadczenia.
Odwołani prezesi przywołali przykład dzierżaw klaczy. „Dzierżawca, w ramach rekompensaty za promocję klaczy, przygotowanie, trening i wystawienie na Czempionatach, często ma możliwość pobrania od niej zarodków. Zawsze ilość możliwych do pobrania zarodków określa umowa dzierżawy" - podkreślono.
Jak zaznaczono, kopia umowy dzierżawy dostarczana jest równocześnie do Ksiąg Stadnych dzierżawcy i wydzierżawiającego. "Dzierżawca nie może zarejestrować w księdze stadnej więcej źrebiąt niż określa to umowa. A bez wpisu do księgi stadnej urodzone źrebię nie ma żadnej wartości. Ponieważ umowa realizowana jest w miejscu przebywania klaczy, urodzone źrebięta wpisywane są do księgi stadnej w kraju urodzenia, czyli pobytu klaczy, w przypadku pobranych zarodków obowiązują przepisy księgi stadnej danego kraju” – czytamy w oświadczeniu.
„Tak stało się w przypadku klaczy Wieża Mocy, dzierżawionej ze Stadniny Koni Michałów do Stanów Zjednoczonych. Przepisy amerykańskiej księgi stadnej dopuszczają znacznie większą ilość źrebiąt urodzonych rocznie w drodze przenoszenia zarodków. Jednakże podpisana umowa limitowała tę ilość do czterech rocznie. Klacze, po upłynięciu umowy dzierżawy, wracają do kraju, są zaźrebiane i dalej pełnią swoją służbę w polskiej hodowli” – zauważono.
Jednocześnie odwołani prezesi zapewnili, że "wszystkie umowy dzierżawy, zawierane z zagranicznymi ośrodkami, miały na celu zabezpieczenie interesów Spółki i polskiej hodowli". "Dzierżawione konie są zawsze wysoko ubezpieczane, na koszt dzierżawcy, za samą dzierżawę pobierana była opłata, bądź w formie pieniężnej, bądź np. w formie kryć wybranym ogierem, należącym do dzierżawcy. Dzierżawca miał zwykle obowiązek wystawiania klaczy na pokazach i czempionatach, co stanowi najbardziej skuteczny element promocyjny” – podkreślili.
Autorzy oświadczenia zwrócili uwagę, że bez obecności polskich koni na pokazach i bez ich sukcesów, osiągniętych również w okresie dzierżawy, „nigdy nie udałoby się utrzymać cen na polskie araby na tak wysokim poziomie”. „Po okresie dzierżawy, klacze wracają w dobrym zdrowiu i kondycji, i w dalszym ciągu są obecne w polskiej hodowli. Nie zdarzyło się, aby zawarte w umowie postanowienia, nie były przez wydzierżawiającą Spółkę wyegzekwowane” - zapewnili.
Stadnina koni w Janowie Podlaskim założona została w 1817 roku za zgodą cara Aleksandra I, była pierwszą na ziemiach polskich stadniną państwową. Konie czystej krwi arabskiej od 1960 roku są sprzedawane za granicę; najpoważniejszymi ich odbiorcami są Amerykanie, którzy dotychczas kupili najwięcej koni i płacą najwyższe ceny. Od 1969 r. na terenie stadniny koni w Janowie Podlaskim są rokrocznie organizowane dla kupców zagranicznych aukcje na konie arabskie. Marek Trela związany był z nią od 1978 r., na stanowisku dyrektora od 2000 r. Jest wiceprzewodniczącym WAHO (World Arabian Horse Organization), członkiem władz ECAHO (European Conference of Arab Horse Organizations) i sędzią międzynarodowym.
Stadnina Koni Michałów hoduje konie czystej krwi arabskiej od ponad 60 lat. To największa w Polsce, jedna z większych w Europie stadnina koni tej rasy, gdzie znajduje się ponad 400 koni czystej krwi. Oprócz arabów stadnina posiada grupę koni małopolskich o bardzo rzadkiej maści tarantowatej oraz kilkanaście kuców szetlandzkich. Stadnina znajduje się w województwie świętokrzyskim. Białobok ze stadniną związany był od 1977 r., na stanowisku dyrektora od 1997 r. jest członkiem ECAHO, uznanym sędzią międzynarodowym.
(PAP)