- Na razie nie widzimy jeszcze polskiej fali na tutejszych uczelniach, ale z każdym rokiem pewnie coraz więcej naszej młodzieży będzie podejmować tu naukę - przypuszcza polski konsul generalny w Edynburgu Wojciech Tyciński.
Szkocja bowiem to jeden z nielicznych europejskich krajów, gdzie studiowanie jest darmowe. I to może być zachęta dla naszych studentów. Zwłaszcza że poziom tamtejszych uczelni jest wysoki. Na przykład uniwersytet w Edynburgu to elita elit. Można go śmiało sklasyfikować w pierwszej dziesiątce uczelni tego typu na naszym kontynencie.
Na szkockich uczelniach zdobywa się przeróżne zawody, choć generalnie dominują kierunki techniczne. Jest tylko jeden problem: wyżywić się i utrzymać w tym drogim kraju student musi sam.
Ale i na to znaleziono sposób, ponieważ plany zajęć są tak ustawione, że można naukę bez problemu pogodzić z dorywczą pracą. A tej nie brakuje. Szkocja, podobnie jak Anglia, jest drogim krajem. Droga jest żywność i komunikacja miejska. Za to władze tego kraju gwarantują, że po skończeniu tutejszych uczelni praca przez rok w wielu zawodach załatwiana jest od ręki. Potem trzeba się starać i wydeptywać ścieżki u pracodawców, załatwiać pozwolenia itd.
Jak na razie jedyną barierą przed zalewem szkockich uczelni przez naszych studentów jest znajomość języka angielskiego. A z nią wśród młodych Polaków różnie bywa.