400 zł na same tylko książki, do tego buty, kredki, zeszyty. Co czwartego rodzica na to nie stać - czytamy w "Fakcie".
"Mam dwie córki. Żeby kupić im wszystko, co niezbędne do szkoły, oszczędzam wiele miesięcy" - mówi dziennikowi Anna Florczyk, mama Oli (8 lat) i Ani (11 lat). Za wyprawki szkolne córek zapłaci ok. 1,5 tys. zł, z czego aż 700 zł to książki.
Gazeta przytacza raport Głównego Urzędu Statystycznego, z którego wynika, że co czwartego rodzica nie stać na zakup podręczników dla dziecka. Wielu rodziców, by je kupić zapożycza się u znajomych. Niektórzy biorą kredyt, który spłacają przez cały rok.
"Szkolna wyprawka to ogromny majątek" - przyznaje Anna Florczak. "Na szczęście trampki, kredki, plecaki, zeszyty mogę tanio upolować w promocji, ale z książkami jest dramat. Kosztują krocie i nie ma sposobu, by na nich zaoszczędzić" - dodaje.
Dlaczego podręczniki są takie drogie? - zapytali dziennikarze "Faktu" w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu. "Koszt wyprodukowania książek jest bardzo duży. Nie ma podręczników czarno-białych, zaś kolor i piękne ilustracje muszą kosztować" - usłyszeli w sekretariacie ministra edukacji Mirosława Sawickiego.