Planowane w budżecie na 2005 r. wydatki na oświatę wyniosą ponad 27,467 mld zł. Jest to kwota za mała na potrzeby oświaty - ostrzegają nauczycielskie związki zawodowe. W czwartek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie przyszłorocznej ustawy budżetowej.
Przyszłoroczny budżet to katastrofa - powiedział szef oświatowej Solidarności Stefan Kubowicz. Jego zdaniem pieniędzy budżetowych nie wystarczy nawet na płace nauczycielskie, o inwestycjach nie będzie nawet mowy. I jak w takiej sytuacji możemy mówić, że zmierzamy w stronę Europy - zastanawia się Kubowicz.
Podobnie budżet oświatowy ocenia Związek Nauczycielstwa Polskiego. Przy tak niskich nakładach trzeba spodziewać się, że samorządy, które odpowiedzialne są za prowadzenie szkół zaczną się ich pozbywać, bo nie będą ich w stanie utrzymać – przewiduje szef ZNP Sławomir Broniarz. Jego zdaniem, instytucje i stowarzyszenia prywatne zaczną przejmować szkoły i "będzie to bardzo niebezpieczne dla całego systemu szkolnictwa w Polsce".
Nie będzie aż tak źle - skomentował obawy związkowców minister edukacji Mirosław Sawicki i przypomniał, że w 2004 r. wydatki budżetowe na oświatę były mniejsze i wyniosły około 26,916 mld zł.
W czwartek odbędzie się pierwsze czytanie ustawy budżetowej, która potem trafi do komisji sejmowych. Według projektu w 2005 r. dochody budżetu państwa mają wynieść 173,7 mld zł, czyli 11,3 proc. więcej niż dochody zaplanowane na ten rok. Projekt zakłada, że wydatki wyniosą 208,7 mld zł, a deficyt 35 mld zł.