Dodatek na zakwaterowanie mają dostać studenci do ręki - proponuje ministerstwo edukacji. Dla niektórych uczelni może to oznaczać, że opustoszeją akademiki.
Dziś pieniądze z budżetu państwa przekazywane są uczelni. Dzięki temu
studenci płacą mniej - na Uniwersytecie Zielonogórskim o 50 proc. - za miejsca w
akademikach. Teraz Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu chce, by
dofinansowanie do zakwaterowania otrzymywał żak. Dostanie je w stypendium
socjalnym i sam zdecyduje, czy chce wydać je na dom studencki czy stancję.
Zdaniem MENiS nowy system spowoduje, że uczelnie będą bardziej dbać o domy
studenckie i obniżą koszty utrzymania.
Już dziś dopłacają
- Mam obawy, czy to rozwiązanie - przy braku pieniędzy z ministerstwa na remonty - jest dobre - mówi rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego, prof. dr hab. Michał Kisielewicz. - Czy uda się je zrealizować bez szkody dla posiadanej bazy i studentów?
Rektor twierdzi, że część żaków mogłaby wybrać stancje. Standard akademików jest jaki jest, bo wciąż brakuje funduszy na modernizację. Kiedyś ministerstwo wydawało 640 mln zł, w ub.r. tylko 148 mln zł, w tym planuje jeszcze mniej.
- Zawsze obok budynków dydaktycznych uczelni powstawały akademiki - dodaje rektor UZ. - Gdyby studenci rezygnowali z miejsc w domach studenckich, utrzymanie obiektów byłoby nieopłacalne.
A jeśli chodzi o dopłaty do stancji, to na zielonogórskiej uczelni to żadna
nowość. Od kilku lat osoby, które z braku miejsc nie dostaną akademika, mogą
liczyć na dopłaty do wynajmowanego pokoju.
- Nie jest to prowadzone w
tak szerokim zakresie jak miałoby być - zauważa rektor.
Marzenie Gawroniaka
- Opłaty studentów nigdy nie zrównoważą kosztów - uważa kanclerz Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie Roman Gawroniak. - Jeśli student nie chce iść do akademika, to i tak nie pójdzie. Na dziś nie obawiamy się, że żacy opuszczą akademik dla stancji. Co roku poprawiamy im komfort mieszkania: wymieniliśmy meble, okna, zabieramy się za ogrzewanie. Chciałbym doprowadzić do tego, by akademik był standardowym trzygwiazdkowym hotelem. To takie marzenie Gawroniaka.
Nie do powtórzenia w życiu
- Uważam, że to dobry pomysł, bo daje on możliwość wyboru - mówi studentka polonistyki na UZ, Katarzyna Bachta z Tylewic koło Wschowy. - Osobiście nie wybrałabym akademika, bo nie wyobrażam sobie w nim życia. Zdecydowanie wolę stancję. Ciszej, bardziej kameralnie.
Robert student marketingu i zarządzania twierdzi, że ktoś kto nigdy
nie mieszkał w akademiku, posługuje się stereotypami o ciągłych balangach.
Owszem jest weselej, więcej imprez. Ale to wspólne mieszkanie ma wiele zalet i
jest jedynym w swoim rodzaju. Nie do powtórzenia w późniejszym życiu.
-
Bez względu na to, czy dostanę pieniądze do ręki czy też nie, będę chciał i
tak mieszkać w akademiku - dodaje Robert.