Druga część kontroli w polskich zakładach, zainteresowanych eksportem żywności do Rosji, powinna rozpocząć się dwa tygodnie temu. Zaczęła się wczoraj.
Wczoraj ośmiu rosyjskich lekarzy weterynarii i technologów przetwórstwa mleka odwiedziło mleczarnię w Warszawie. Potem kontrolerzy podzielą się na trzy zespoły i rozjadą po Polsce.
W Kujawsko-Pomorskiem dobrowolnej kontroli poddadzą się cztery zakłady mleczarskie: Inowrocław, Agrocomex w Jabłonowie Pomorskim, Campina w Głogowie pod Toruniem i Proszkownia Mleka w Piotrkowie Kujawskim.
Z tej grupy jako pierwsza zostanie skontrolowana inowrocławska spółdzielnia. Rosjanie pojawią się tu 19 października.
- Nie obawiamy się tej kontroli, choć bardzo zależy nam na możliwości eksportu także do Rosji - twierdzi Adam Owczarz , prezes OSM Inowrocław. - Co prawda sprzedajemy swoje wyroby do Niemiec, Włoch, Holandii, Algierii, czasami także do Tajlandii i Wietnamu, jednak nie mamy gwarancji, że tak będzie zawsze.
Rosyjscy kontrolerzy mają odwiedzić 75 polskich mleczarni. Początkowo zakładów zainteresowanych eksportem do Rosji było więcej. Niektóre zrezygnowały po pierwszym etapie kontroli - w zakładach mięsnych zajmujących się ubojem.
Ubyło też kilku firm, które zajmują się przetwórstwem mięsa czerwonego, białego. One, wraz zakładami rybnymi, miały zostać skontrolowane w drugim etapie (drugi zamierzano połączyć z trzecim).
- Rosjanie na to się nie zgodzili - twierdzi Jacek Leonkiewicz, radca głównego lekarza weterynarii. Po odwiedzeniu około trzystu zakładów (łącznie z mleczarniami) Rosjanie mają przystąpić do rekontroli w ubojniach, które nie uzyskały uprawnień eksportowych.