Mafia z okolic Wrocławia zarobiła około 100 tys. zł na wyłudzeniu śruty sojowej z jednej z bydgoskich firm. Grupa trudniąca się napadami, oszustwami i kradzieżami wpadła na początku tego tygodnia w ręce wrocławskich funkcjonariuszy.
Policjanci postawili zarzuty aż 39 osobom. 13 z nich trafiło już do aresztu. Wobec pozostałych zastosowano dozory policyjne, poręczenia majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Jak poinformowała Beata Tobiasz z wrocławskiej policji, grupa składała się z osób w wieku od 19 do 52 lat. Było wśród nich kilku Rosjan. Gang działał od 2001 r. Na swoim koncie ma m.in. napad z bronią na ajentkę jednego z banków, która przewoziła pieniądze w okolicach Trzebnicy, rabunek w skupie złomu we Wrocławiu i napad na stację benzynową. Przestępcy kradli też samochody, demontowali je i sprzedawali części, a także handlowali nielegalnym alkoholem przywożonym zza wschodniej granicy.
- Mechanizm był prosty - założyli w Kaliszu firmę. Na podstawie
sfałszowanych dokumentów wyłudzali towary na terenie całego kraju - m.in. dwie
tony flaków z zakładu w Rudzie Śląskiej i sto ton śruty sojowej z Bydgoszczy -
dodała Tobiasz.
Śrutę wyłudzono z dużego bydgoskiego przedsiębiorstwa
(przedstawiciele firmy prosili, by nie ujawniać jej nazwy). Według wczorajszych
notowań tona śruty, komponentu do wyrobu pasz dla zwierząt, kosztuje 1200 zł. -
Nie wiemy jak doszło do tego, że nas oszukali, dopiero to sprawdzamy.
Obracamy bowiem o wiele większą gotówką i wysyłamy znacznie większe transporty,
więc może ktoś to po prostu przeoczył - stwierdził w rozmowie telefonicznej
jeden z pracowników bydgoskiej firmy.
Policja odzyskała część ukradzionych towarów. W mieszkaniach członków gangu funkcjonariusze znaleźli sprzęt audiowizualny, części samochodowe, kominiarki, paralizatory i pistolety hukowe.