Mimo że KE już od kilku miesięcy bada przyjętą przed rokiem ustawę ws. obrotu ziemią, która nakłada ograniczenia na sprzedaż gruntów rolnych w Polsce, wygląda na to, że w tym półroczu nie zdecyduje się na wszczęcie procedury - poinformowały źródła w Brukseli.
Komisja Europejska od czerwca ubiegłego roku prowadziła w tej sprawie procedurę zwaną EU Pilot. Służy ona wyjaśnieniu problemów dotyczących zgodności prawa krajowego z prawem unijnym. To wstęp do wszczęcia procedury o naruszenie prawa unijnego, której finałem może być skarga do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Według unijnego źródła dyplomatycznego procedura UE Pilot została już zakończona, ale KE nie zdecydowała się na wszczęcie wobec Polski formalnej procedury o naruszenie prawa unijnego, czyli wysłania tzw. wezwania do usunięcia uchybienia. Blisko takiej decyzji była pod koniec zeszłego roku, jednak teraz według jednego z dyplomatów nie należy spodziewać się decyzji w tym półroczu.
Powodem jest fakt, że w ostatnim czasie zmienił się klimat polityczny dotyczący obrotu ziemią rolną. Na problemy z koncentracją ziemi w rękach dużych inwestorów i w ślad za tym wzrostem jej cen zaczęły narzekać inne państwa członkowskie, nie tylko te, które przystąpiły do UE w 2004 r. Problem mają m.in. Niemcy.
W Parlamencie Europejskim przygotowywana jest rezolucja, która wzywa państwa członkowskie i Komisję Europejską do wykorzystania narzędzi takich jak np. podatki czy programy pomocowe, by utrzymać w UE rodzinny model rolnictwa. Autorka sprawozdania, niemiecka socjalistka Maria Noichl podkreśliła w nim, że należy zachęcać państwa członkowskie do stosowania instrumentów regulujących obrót gruntami, np. preferencji dla rolników.
Badana przez KE polska ustawa o obrocie ziemią zakłada, że nabywcą ziemi rolnej może być jedynie rolnik indywidualny. Chodzi o osoby fizyczne, które osobiście gospodarują na gruntach do 300 ha, posiadają kwalifikacje rolnicze oraz co najmniej od 5 lat zamieszkują w gminie, gdzie jest położona co najmniej jedna działka ich gospodarstwa.
Komisja analizowała to prawo pod kątem zgodności z unijnymi traktatami. Rozmówcy PAP wskazywali, że problematyczne może być ograniczenie swobody przepływu kapitału - jednego z filarów jednolitego rynku UE - czego zabrania prawo UE.
KE uznaje, że podstawową zasadą dotyczącą wolnego przepływu kapitału jest swoboda inwestycji. Nie oznacza to, że kraje członkowskie nie mogą ograniczać inwestycji transgranicznych. Musi to być jednak uzasadnione, np. określonymi celami dotyczącymi polityki rolnej, względami społecznymi czy planowania przestrzennego. Regulacje przyznają sporą uznaniowość urzędnikom unijnym, którzy mogą ocenić, czy zastosowane ograniczenia są proporcjonalne do celu, dla którego zostały wprowadzone.
KE wszczęła już spór z czterema państwami członkowskimi, które wcześniej wdrożyły podobne do polskich przepisy. Chodzi o Bułgarię, Litwę, Węgry i Słowację. KE uznała, że państwa te wprowadziły nieproporcjonalne ograniczenia, które godzą w zasadę wolnego przepływu kapitału i dyskryminują obywateli UE ze względu na kraj pochodzenia.
12-letnie moratorium na zakup ziemi w Polsce przez cudzoziemców, przyjęte wraz z wejściem naszego kraju do UE, wygasło 1 maja 2016 r.
Wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski, odpowiedzialny w resorcie rolnictwa za kształtowanie ustroju rolnego, powiedział PAP, że informacja o tym, iż KE nie zdecyduje się na wszczęcie procedury to dobra wiadomość dla polskich rolników, gdyż po uchwaleniu tej ustawy miały miejsce ostre ataki zarzucające resortowi zamrożenie obrotu ziemią. Mówiono, że zabrania się Polakom kupna ziemi, a faktycznie ustawa tylko ogranicza obrót ziemi do osób uprawnionych, czyli rolników.
Babalski zauważył, że obecnie kraje członkowskie zaczynają "bardzo mocno na ten temat rozmawiać". Poinformował, że we wtorek w Brukseli odbyło się spotkanie przedstawicieli krajów członkowskich, na którym rozmawiano na temat rozwiązań dotyczących ziemi rolnej w poszczególnych krajach. Dodał, że w tym spotkaniu uczestniczyli pracownicy resortu rolnictwa, którzy przedstawili informację, dlaczego Polska przyjęła takie rozwiązania. Jak zaznaczył wiceminister, na spotkaniu był też "bardzo wyraźny głos ze strony Niemiec w sprawie ochrony ziemi przed niekontrolowanym handlem".
Wiceminister przypomniał, że w 2015 r. powstał raport Europejskiego Komitetu Społeczno-Ekonomicznego, w którym podano przykłady, co się dzieje ziemią rolną m.in. w Polsce i w Rumunii - jak niektóre fundusze kupują ziemię, żeby zabezpieczać kapitał. Mam nadzieję, że jeżeli oficjalnie potwierdzą się te informacje, to zmieni się ton w stosunku do Polski - dodał.
Babalski zaznaczył, że resort rolnictwa monitoruje funkcjonowanie ustawy o wstrzymaniu sprzedaży państwowej ziemi. "Zbierane są informacje od rolników na ten temat i jeżeli zajdzie konieczność, to być może będą jakieś zmiany w ustawie, ale nie w kierunku jej poluzowania" - powiedział.
Krzysztof Strzępka (PAP)