Przedstawiciele władz USA uważają, że rolnictwo powinno być elementem rozmów handlowych między USA i Unią Europejską, jednak Komisja Europejska jest innego zdania. "Rolnictwo jest poza zakresem rozmów" - powiedziała w piątek rzeczniczka KE Mina Andreewa.
Przewodniczący Komisji Jean-Claude Juncker i prezydent USA Donald Trump w środę ogłosili w Waszyngtonie porozumienie w sprawie handlu. Głównym zyskiem dla UE ma być ponowne przeanalizowanie przez USA ceł na unijną stal i aluminium oraz powstrzymanie się Waszyngtonu na czas prowadzenia negocjacji przed nałożeniem taryf na produkowane w Europie samochody. Natomiast USA - jak ogłosił Trump - skorzystają na unijnej zgodzie na "natychmiastowe" zwiększenie importu amerykańskiej soi i skroplonego gazu ziemnego (LNG) oraz obniżenie taryf w sektorze przemysłowym.
Przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer, cytowany przez portal Politico, powiedział w czwartek w Senacie USA, że zdaniem amerykańskiej administracji rolnictwo powinno być częścią negocjacji. Wcześniej minister handlu Wilbur Ross oświadczył w wywiadzie dla stacji Fox News, że porozumienie to „coś więcej niż nasiona soi”. „Wszystkie produkty rolnicze będą częścią negocjacji” – wskazał. Agencja AFP cytuje też Trumpa, który w czwartek na spotkaniu z amerykańskimi rolnikami powiedział: "Właśnie otworzyliśmy dla was Europę".
Innego zdania jest KE. "Rolnictwo jest poza zakresem rozmów. Zostało to zawarte we wspólnym oświadczeniu. Panowie Ross i Lighthizer byli obecni na rozmowach (w Waszyngtonie - PAP). Nie ma mowy o rolnictwie jako sektorze, jest mowa o rolnikach, jest mowa o nasionach soi, co będzie częścią dyskusji" - podkreśliła Andreewa.
Jak przypomniała, już wcześniej Juncker podkreślał, że nie będzie rozmów o produktach rolniczych.
Dodała, że nie ustalono jeszcze, kiedy powstanie i zacznie działać amerykańsko-unijna grupa robocza ds. handlu, jednak powinno się to stać bardzo szybko. "Pierwszym zadaniem grupy będzie ustalenie, na czym powinny skoncentrować się rozmowy" - zaznaczyła rzeczniczka Komisji.
Część mediów wskazuje, że dzień po zawarciu porozumienia w Waszyngtonie pojawiały się pierwsze rozbieżne sygnały dotyczące delikatnego tematu rolnictwa.
Nie jest to jedyny temat dzielący unijnych i amerykańskich polityków. Francuski minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire powiedział w czwartek, że jeśli obie strony zaczynają mówić o obniżaniu ceł i innych barier w handlu, to negocjacje powinny dotyczyć również zamówień publicznych.
"Dostęp do amerykańskiego rynku zamówień publicznych jest obecnie w dużej mierze zamknięty, a to musi być częścią dyskusji" - zaznaczył Le Maire. Obecnie amerykańskie prawo wymaga, aby administracja USA w przetargach publicznych preferowała krajowe produkty czy firmy. W opinii części europejskich rządów dyskryminuje to firmy zagraniczne w dużych przetargach.
Po środowym spotkaniu z szefem KE Trump ogłosił, że relacje USA i UE wkraczają w "nową fazę", i zapowiedział podjęcie negocjacji handlowych.
Juncker, któremu towarzyszyła komisarz UE ds. handlu Cecilia Malmstroem, udał się do Stanów Zjednoczonych, by zapobiec eskalacji sporu handlowego między UE a USA w związku z nałożeniem taryf celnych przez administrację Trumpa na kraje UE. Po spotkaniu Juncker powiedział w środę dziennikarzom, że "zawarł z nim (tj. z Trumpem - PAP) porozumienie". Trump dodał, że porozumienie to pozwoli na "zredukowanie biurokracji w handlu".
UE co roku importuje z USA towary o wartości 250 mld euro, natomiast wysyła za ocean dobra warte ponad 370 mld euro. Wynoszący około 120 mld euro rocznie deficyt po stronie USA jest przyczyną niezadowolenia Trumpa i podejmowanych przez jego administrację protekcjonistycznych inicjatyw.
Łukasz Osiński (PAP)