Na północy Włoch panuje coraz większa susza, niespotykana o tej porze roku. W dużej części Wenecji Euganejskiej i w Górnej Adydze deszcz nie pada już od 3 miesięcy. Niepokój budzi niski poziom wody w rzece Pad; jest on taki sam, jak latem zeszłego roku.
To już jest katastrofa - mówią włoskim mediom rolnicy. Wskazują, że ziemia uprawna staje się coraz bardziej piaszczysta.
Rzeki i górskie strumienie są wysuszone, a ich korytami na pola, do 5 kilometrów w głąb lądu, wlewa się słona woda z Adriatyku, która niszczy uprawy. Woda morska przynosi też żyjące w niej ryby.
Jak zauważa prasa, kłopoty rolników z tamtych stron, walczących o uratowanie upraw, przekładają się na ceny warzyw w sklepach. Wzrosły one nawet kilka razy.
Władze regionu Wenecja Euganejska rozważają możliwość ogłoszenia stanu kryzysowego z powodu suszy, jakiej nie było tam jeszcze nigdy na początku wiosny.
Rolnicy podkreślają, że muszą już teraz nawadniać pola, choć zwykle zaczynają robić to dopiero w czerwcu.
Sucha wiosna nastąpiła po suchej w większości zimie. W niektórych częściach Dolomitów i Przedalp prawie w ogóle nie padał śnieg. Temperatura w lutym była tam o 3 stopnie Celsjusza wyższa niż wynosi średnia tego miesiąca.
To zaś oznacza, że nie nagromadziło się wystarczająco dużo lodu i nie powstała pokrywa, która mogłaby potem zasilić górskie strumienie.
Poziom wody w niektórych rzekach jest zaś najniższy od 20 lat.
Sytuację pogarsza stan zagrożenia pożarowego. Alarm z tego powodu ogłosiła Obrona Cywilna.
"Wiosna już nie istnieje" - powiedział rolnik Eginio Destro, cytowany przez dziennik "La Stampa". Jak dodał, "temperatura przeskakuje znienacka z 5 do 20 stopni".
Krajowy związek rolników Coldiretti ogłosił alarm dla całych Włoch. Jak zauważa ta organizacja, średnia temperatura jest wyższa o 2,5 stopnia niż zwykle o tej porze roku, a opady deszczu w skali kraju są mniejsze o 53 procent.
Sylwia Wysocka (PAP)