Biogaz_III Forum 2025

Gaja czy Medea czyli o ryzyku fałszywej alternatywy

17 czerwca 2020
Gaja czy Medea czyli o ryzyku fałszywej alternatywy

W mediach społecznościowych, a coraz częściej i w tych tradycyjnych (np. Polityka) pojawiają się głosy winiące nowoczesne rolnictwo za wzrost zanieczyszczenia środowiska, zwłaszcza emisję CO2. Diagnozy w niewielkim stopniu słuszne (rolnictwo odpowiada za około 10 proc emisji). Bardziej jednak niebezpieczne są wyciągane z nich wnioski i apele całkowitego zaniechania intensywnej hodowli zwierząt. Ich autorzy popełniają bowiem istotny błąd. Nawołując do walki z fundamentalizmem sami popadają w fundamentalizm - tym razem ekologiczny.

 

We współczesnej historii cywilizacji zdarzało się, że człowiek dostrzegał negatywne skutki swych działań i, by im zapobiec, wprowadzał drastyczne środki zaradcze. Skutki tych działań okazywały się często o wiele gorsze niż zło któremu miały zapobiec. Przykład ropuch australijskich pokazuje ryzyka takich nieprzemyślanych interwencji. Płaz, który dziś sieje zniszczenie w Australii wypierając lokalne gatunki, został sprowadzony właśnie jako naturalne remedium na owadzie szkodniki trzciny cukrowej. Najdrastyczniejsze przykłady dają Chiny. W latach lat 60-tych postanowiono pozbyć się tam wróbli, od tysięcy lat koegzystujących z człowiekiem. Uznano, że jest to współpraca, na której człowiek traci, a ziarnojada wróbla uznano za głównego szkodnika upraw. Masowe akcje spowodowały niemal całkowite wytępienie tych ptaków. W rezultacie, zbiory ryżu padły ofiarą szarańczy, która skorzystała z nieobecności jednego ze swych wrogów. W splocie podobnych działań szacuje się, że w Chinach ofiarą głodu mogło paść nawet 60 mln ludzi.

 

Dzisiejsze nawoływanie by natychmiast zerwać z intensywną hodowlą zwierząt ma w sobie coś z tych hunwejbinowskich zapędów, a stojące za nimi ruchy społeczne mają bardzo fundamentalistyczny charakter, bazujący bardziej na zręcznie budzonych emocjach i pojedynczych badaniach, niż na rozległych i głębokich analizach agrarnych, ekonomicznych, społecznych, czy nawet medycznych.

 

Przypomnijmy, że do czasu rozwoju nowoczesnych metod rolnictwa, głód był stałym towarzyszem ludzkości. Jeszcze w XIX wieku w Europie potrafił zabić kilka milionów mieszkańców Irlandii. Już jednak w XX wieku największe klęski głodu miały swoje przyczyny w ideologicznym przyjęciu niesprawdzonych założeń i gwałtownym rozmontowaniu sprawnie działających mechanizmów produkcji żywności. W Związku Radzieckim w latach 20-stych postanowiono zlikwidować tradycyjne rolnictwo na Ukrainie wychodząc z założenia, że idea spółdzielni i wspólnot producenckich będzie efektywniejsza. W rezultacie doprowadzono do jednej z największych klęsk głodu w historii Europy, a Rosja z jednego z największych eksporterów żywności zamieniła się w jej importera. Podobną genezę miała wspomniana wcześniej klęska głodu w Chinach. Równie utopijne założenia przyświecały władzom Kambodży. Idea, że całe społeczeństwo można przeprowadzić na wieś, rezygnując z wszelkich zdobyczy cywilizacji skutkowała śmiercią niemal ¼ populacji.

 

Frans Timmermans (wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej), zwolennik i jeden z twórców Europejskiego Zielonego Ładu, w jednym z ostatnich wywiadów ocenił, że rolnictwo jest odpowiedzialne za 10% emisji gazów cieplarnianych. Rodzi się pytanie dlaczego Komisja Europejska oraz autorzy publikacji skupiają się na rolnictwie – stosunkowo mało znaczącym elemencie zmian klimatycznych, pomijając cały przemysł czy transport? Nie słychać argumentów za tym, aby rozebrać fabryki samochodów i przenieść produkcję do licznych zakładów rzemieślniczych, tworząc nowe miejsca pracy dla setek tysięcy osób. W przypadku samochodów odpowiedź jest oczywista. Bo mało kogo byłoby stać na kupienie tak wykonanego samochodu. Nikt nie wspomina, że podobnie będzie w przypadku rolnictwa.

 

Zanim zdecydujemy się na całkowite zerwanie z intensywną hodowlą zwierząt przypomnijmy jeden istotny fakt. To dzięki niej skutecznie zaspokajamy potrzeby nieustannie rosnącej populacji ludzi. Dziś na świecie żyje ponad 7 mld ludzi. Jednocześnie nigdy wcześniej w historii ludzkości tak mały jej procent narażony był bezpośrednio na głód. Dziś klęska głodu jest efektem splotu niepomyślnych okoliczności: prowadzonych wojen, upadku administracji, klęsk naturalnych. Jeszcze w połowie lat 50-tych, w dwóch najludniejszych krajach świata: Indiach i Chinach, powtarzające się, powszechne, klęski głodu były wpisane w naturalny cykl. Remedium stała się „zielona rewolucja” – wprowadzenie nowoczesnych metod rolniczych, ze sztucznym nawożeniem, nowymi, genetycznie modyfikowanymi gatunkami roślin i intensywną hodowlą zwierząt, dla potrzeb propagandowych dziś nazywaną „przemysłową”.

 

Załóżmy jednak, że od tego roku rezygnujemy całkowicie z intensywnych metod hodowli. Co jest alternatywą:

 

- sztuczne mięso? – to na razie obiecujące, ale ciągle jednak eksperymentalne metody, pierwsze wdrożenia znamy od roku, może dwóch. To zdecydowanie za mało by poznać długoterminowe skutki spożywania takiego syntetycznego, mięsa, nie mówiąc o tym, że metody są drogie i niemożliwe jeszcze do masowego zastosowania

 

- przeniesienie produkcji do drobnych gospodarstw? To utopijna wizja. Świetna w przekazie wizualnym ze zdjęciem rodziny czule tulącej prosiaczka i opiekującej się stadkiem kilku kur. Polska ma akurat doświadczenia z takim rolnictwem, bo dominowało ono w sektorze prywatnym do lat 90-tych. Efektem były stałe niedobory, a kolejki po mięso były stałym elementem krajobrazu PRL. Nietrafione są też argumenty ekologiczne. Przekaz że hodowanie 10 tys. świń w tysiącu małych gospodarstw będzie bardziej ekologiczne niż ta sama ilość w jednej nowoczesnej fermie, jest tak samo prawdziwe jak hasło, że lepsze będzie ogrzewanie każdego mieszkania własnym piecykiem węglowym, niż dostarczanie prądu do ogrzewania z hydroelektrowni. Przecież te 10 tys. świń produkuje dokładnie tyle samo dwutlenku węgla, metanu i zanieczyszczeń bez względu na to, gdzie są hodowane. Wbrew stereotypowym wyobrażeniom to właśnie duże i nowoczesne fermy mogą zapewnić humanitarne warunki hodowli oraz wykwalifikowanych pracowników dbających o zdrowie i higienę trzody. Przede wszystkim zaś dysponują one odpowiednią wiedzą i kapitałem pozwalającym wdrożyć technologie pozwalające zagospodarować wytwarzany metan i nieczystości, wprowadzić zamknięty obieg wody, samowystarczalność energetyczną i generalnie zmienić obciążenie hodowli dla środowiska. To nie jest eksperyment. W Polsce już działają gospodarstwa i fermy które takie systemy skutecznie wdrożyły, czego przykładem są chociażby hodowle firmy Goodvalley z Przechlewa.

 

- produkcja roślinna w miejskich fabrykach pionowego rolnictwa? Warunki, w których się ona odbywa mają niewiele wspólnego z ekologią. Rośliny wzrastające w zamkniętych halach produkcyjnych, pozbawione naturalnego świata do fotosyntezy korzystają z oświetlenia sztucznego. Woda pochodzi z sieci wodociągowej, a substancje odżywcze niezbędne dla wzrostu roślin pozyskiwane są z innych fabryk. Cały system pionowego rolnictwa korzysta z energii elektrycznej dostarczonej z zewnątrz, która zasila urządzenia zapewniające stałą temperaturę i wilgotność w pomieszczeniu. Może w przyszłości będzie to element produkcji żywności na masowa skalę, ale o charakterze przemysłowym, bez porównania większym niż np. produkcja kukurydzy na 500 ha w tradycyjny sposób, nawożona nawozami naturalnymi pochodzącymi z produkcji zwierzęcej.

 

Zanim więc weźmiemy się za rewolucyjne działania, których długoterminowych skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć, pomyślmy o ewolucji. Jest bowiem możliwe zachowanie metod agrarnych oddalających od rosnącej populacji ludzkości widmo głodu, a jednocześnie radykalnie zmniejszających obciążenie dla środowiska. W miejsce stwierdzeń ideologicznych szukajmy rozwiązań technologicznych. Promowanie i wspieranie tego kierunku będzie bardziej skuteczną drogą, w przeciwieństwie do opartej na ideologicznych postawach kolejnej rewolucji, której skutków i efektów nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wybór Gaja czy Medea jest fałszywą alternatywą. Nowoczesne rolnictwo staje się ekologiczne, zachowując potencjał produkcyjny. Niesprawdzone eksperymenty nie wnoszą znaczących ekologicznych ulepszeń, a ich siłowe wprowadzenie może przynieść dramatyczne skutki dla światowej produkcji żywności.

 

Biuro prasowe POLPIG


POWIĄZANE

Nowoczesne gospodarstwa mleczne stawiają na efektywność i automatyzację. Jednym ...

Obowiązujące od początku 2025 roku nowe przepisy dotyczące podatku od nieruchomo...

Nie ma smaku bardziej letniego niż miód. Wystarczy odkręcić słoik, by poczuć zap...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę