biogaz_09_2025
biogaz, biometan, biopaliwa_ptak 2025

Uniwersytet Warszawski walczy ze ściąganiem

22 stycznia 2004

Czterech studentów ekonomii przyłapanych na ściąganiu podczas egzaminu stanie przed uczelnianą komisją dyscyplinarną. Mogą nawet wylecieć z uczelni. Czterech innych upomni rektor.

"Zero tolerancji dla ściągania" - pod takim hasłem Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego od ponad roku prowadzi akcję przeciwko zrzynaniu na egzaminach. - Chcemy, by ściąganie przestało wreszcie uchodzić za coś normalnego, wręcz chlubnego, a tak właśnie jest postrzegane w Polsce - mówi prof. Marian Wiśniewski, dziekan, który wymyślił akcję.

Informują o niej ulotki rozwieszone na wydziale, strona internetowa wydziału, mówią też o tym wykładowcy na długo przed sesją. Ci, którzy zostaną złapani, nie mogą liczyć na pobłażliwość.

Przekonało się o tym ośmiu studentów różnych lat przyłapanych na ściąganiu podczas sesji letniej. Nie dość, że zostali wyrzucani z egzaminu z dwóją, to jeszcze ich sprawy trafiły do uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej dla Studentów. Nigdy wcześniej nie potraktowano ściągających tak ostro. Sprawa jest więc precedensowa.

- Zdecydowaliśmy, że czterech studentów lada dzień stanie przed komisją. Za ściąganie grozi im kara od upomnienia, poprzez naganę, aż po usunięcie z uczelni - wyjaśnia dr Ewa Gruza, przewodnicząca komisji. - Cztery pozostałe osoby postanowiliśmy ukarać upomnieniem rektora z wpisaniem tego do akt. Ich przewinienie było łagodniejsze, bo np. znaleziono pod ich ławką książkę, której nie powinni mieć na egzaminie, ale nie przyłapano ich na korzystaniu z niej.

Po wydziale ekonomii krąży wiele plotek co do losów owej ósemki - walka ze ściąganiem budzi emocje. Wielu studentów ją popiera - chcą mieć równe szanse w ocenianiu ich wiedzy. - Ale ludzie jak ściągali, tak ściągają. Co najwyżej bardziej się przy tym denerwują - uważa Adam z IV roku. Zarówno on, jak i jego koledzy twierdzą też, że problem leży nie tyle w studentach, co w wykładowcach. - Gdyby wymagania egzaminacyjne były jasne, nie opłacałoby się ściągać. Bo lepiej się nauczyć, niż ryzykować - tłumaczy Adam. - Ale gdy wykładowca daje nam skrypt, mówiąc: "większości z tego nie będzie na egzaminie", ale nie precyzuje, co będzie, musimy się uczyć całości. Tylko po co? Podanie jasnych kryteriów uzdrowiłoby sytuację.

Potwierdza to dziekan Wiśniewski, inicjator akcji. - Po stronie wykładowców jest mniej entuzjazmu dla tej akcji niż po stronie studentów - mówi. - Wykładowcy muszą się mocniej przyłożyć do egzaminów, sformułować jasne kryteria. A jeśli część osób obleje, zastanowić się, dlaczego tak się stało. Uważam jednak, że takie nastawienie zaczyna się powoli zmieniać.


POWIĄZANE

Podróże często kuszą nas egzotycznymi roślinami, które zachwycają nas do tego st...

Firma Siluflora, producent kory, torfu i podłoży ogrodniczych, ogłasza start kam...

Od 29 kwietnia do 13 maja 2025 r. można się ubiegać o wsparcie z Krajowego Planu...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę