Studia dzienne na państwowych uczelniach wyższych powiny być płatne - z taką opinią Banku Światowego i Europejskiego Banku Inwestycyjnego zgadzają się rektorzy białostocich uczelni. Studenci są jednak odmiennego zdania.
Raporty światowych organizacji finansowych, opracowane po analizie sytuacji szkolnictwa wyższego w Polsce, wskazują, że państwa nie stać na bezpłatne studia dzienne w takim zakresie, jak obecnie. Konieczne jest obciążenie kosztami także samych studentów.
Na biedzie tracą studenci
- Utrzymanie wysokiego
poziomu na uczelniach wyższych jest niemożliwe w takiej sytuacji, jaka jest
teraz - twierdzi dr hab. inż. Franciszek Siemieniako, prorektor ds.
studenckich i dydaktycznych Politechniki Białostockiej.
- Na każdym kroku, każdego dnia odczuwamy brak pieniędzy. Dlatego wprowadzenie takich rozwiązań jest prędzej, czy później nieuniknione - uważa prof. Andrzej Dąbrowski, prorektor ds. studenckich Akademii Medycznej w Białymstoku.
Ich zdaniem, słaba kondycja finansowa uczelni odbija się przede wszystkim na jakości kształcenia, czyli tracą na tym sami studenci. - Na świecie, w krajach dużo bogatszych niż Polska, studenci dokładają do swojej nauki - mówi dr Siemieniako.
Konstytucja nie pozwala
Płatnych studiów nie można jednak
wprowadzić bez zmian w konstytucji. Zdaniem dr. Siemieniako przeforsowanie
pomysłu nie będzie łatwe. Częściową odpłatność za niektóre "usługi” w zakresie
kształcenia wyższego może jednak wprowadzić ustawa o szkolnictwie wyższym,
której nowelizacja jest właśnie przygotowywana. Czy jednak takie zapisy już
teraz w niej się znajdą, na razie nie wiadomo.
- To musi być proces stopniowy. Przez kilka lat trzeba analizować sytuację, żeby ocenić, w jakim stopniu te opłaty przyczynią się do poprawy sytuacji na uczelniach wyższych i jak obciążą studentów - wyjaśnia prof. A. Dąbrowski.
Jego zdaniem za takimi rozwiązaniami powinny iść także tanie kredyty,
możliwość rozłożenia płatności i przede wszystkim jej niezbyt wysoki wymiar,
maksymalnie kilkaset zł za semestr. Dr Siemieniako dodaje, że należałoby się
także zastanowić nad zmianą organizacji studiów, być może wprowadzić system
punktowy, umożliwić takie zorganizowanie toku nauki, by studenci mogli łączyć ją
z ewentualną pracą. Ci ostatni jednak do każdego rozwiązania tego typu podchodzą
z niechęcią.
- Nie rozumiem tego! To kto będzie studiował? Przecież
wielu nie będzie na to stać i na studia pójdą tylko najbogatsi - mówi
Karolina, studentka filologii polskiej UwB.