Prawie dwie trzecie uczniów uczy się dziś obowiązkowo angielskiego - wynika z raportu, do którego dotarła "Gazeta". Rosyjski nadal wygrywa w zawodówkach.
W roku szkolnym 2002/03 po raz pierwszy liczba uczniów ucząca się obowiązkowo
angielskiego przekroczyła 60 proc. - To nadal za mało, w krajach
skandynawskich angielskiego uczy się niemal 100 proc. młodzieży - mówi
Mirosław Sielatycki, dyrektor Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli,
instytucji, która przygotowała raport w sprawie nauczania języków.
Dotąd
mieliśmy dwa przełomy, gdy liczba uczących się angielskiego szybko rosła.
Pierwszy na początku lat 90., drugi wraz z reformą edukacji w 1999 r. (nowe
gimnazja postawiły na angielski). Teraz nastąpi zapewne trzeci przełom związany
z wejściem do UE - coraz więcej uczniów będzie zaczynać angielski na początku
podstawówki i w przedszkolach (choć obowiązek nauki języka obcego obejmuje
dopiero czwartoklasistów).
Procent uczniów uczących się angielskiego jest
zbliżony w mieście i na wsi (np. w podstawówkach wiejskich angielski ma 49 proc.
uczniów, a w miejskich 55 proc.). Prawie we wszystkich szkołach liczba uczących
się angielskiego (a także niemieckiego) rośnie kosztem rosyjskiego. Rosyjski
jest liderem tylko w zawodówkach (te szkoły oferują często ten język jako
jedyny, stąd uczy się go tam prawie 45 proc. uczniów). - Ale swoje 10 proc.
rosyjski utrzyma. Sąsiadujemy z Rosją, rynek wymusi więc na szkołach kształcenie
osób znających ten język - tłumaczy Sielatycki.
Najwięcej osób uczy
się rosyjskiego na wschodzie kraju (w Lubelskim aż 21,4 proc.). Z kolei
niemiecki jest najpopularniejszy w Lubuskim (62,7 proc.). Polska młodzież
częściej wybiera języki sąsiadów, a nie francuski, którego na obowiązkowych
lekcjach uczy się ledwie 4 proc. uczniów. Popularny na świecie hiszpański,
podobnie jak włoski i łacinę, ma w Polsce ułamek procenta uczniów.
O
nauczycielach języków obcych mówi drugi raport CODN. W latach 2000-02
zatrudniono ich ponad 7 tys. (wszystkich jest 44 tys.); tzw. pułap potrzeb
kadrowych mamy osiągnąć za kilka lat. Prawie wszyscy nauczyciele mają wymagane
kwalifikacje (wyższe wykształcenie językowe i przygotowanie pedagogiczne).
Najgorzej jest z anglistami: takich kwalifikacji nie ma jedna piąta. Ale
dokształcają się i w ciągu kilku lat powinni je zdobyć.