
Nie będzie szybkiego „przepchnięcia” klauzul ochronnych. Unijni biurokraci – po raz pierwszy od dawna – przestraszyli się realnej presji ulicy. Po masowym proteście rolników w Brukseli 18 grudnia zapadła cisza, a następnie zapadła decyzja, która mówi więcej niż oficjalne komunikaty: głosowanie zostało przełożone.
Jak podała korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon, posiedzenie ambasadorów państw UE, na którym miały zapaść decyzje dotyczące klauzul ochronnych dla rolników w kontekście umowy z Mercosur, zostało przesunięte na styczeń.
To nie jest przypadek.
To jest ucieczka!
Protest zadziałał. Bruksela się cofnęła
Jeszcze kilka tygodni temu słyszeliśmy standardową mantrę:
A potem na ulice Brukseli wyjechały tysiące traktorów. Rolnicy z całej Unii pokazali, że nie zamierzają być mięsem armatnim w handlowej wojnie, którą Komisja Europejska prowadzi ponad ich głowami.
Efekt?
�� Decyzja polityczna została zamrożona.
�� Ambasadorowie nie chcą brać odpowiedzialności.
�� Komisja gra na czas.
Dlaczego Bruksela boi się głosowania?
Bo każdy zapis klauzul ochronnych obnaża prawdę:
Każde głosowanie oznaczałoby konkretną odpowiedzialność polityczną. A tej dziś w Brukseli nikt nie chce brać na siebie.
Przełożenie to nie kompromis – to cynizm
Przesunięcie decyzji na styczeń nie rozwiązuje problemu.
To klasyczna brukselska taktyka:
przeczekać emocje, zmęczyć protestujących, wrócić do tematu po cichu.
Tyle że tym razem może się nie udać.
Rolnicy już wiedzą, że:
To jeszcze nie koniec. To dopiero początek
Jeśli Bruksela liczy, że styczeń przyniesie spokój – grubo się myli. Każda próba przepchnięcia Mercosur bez realnych, twardych i automatycznych klauzul ochronnych będzie oznaczała kolejną falę protestów.
I tym razem już nie chodzi tylko o jedną umowę.
Chodzi o wiarygodność Unii Europejskiej wobec własnych rolników.
***
PPR.pl – Pierwszy Portal Rolny
Bo rolnictwo to nie statystyka. To ludzie, gospodarstwa i realna produkcja.
oprac, Marek Kozak, ppr.pl