Według ministra rolnictwa Marka Sawickiego, już tylko 20 proc. polskiego eksportu rolno-spożywczego cierpi z powodu rosyjskich ograniczeń w handlu z Polską. "Niedostępnych może być już tylko ok. 20 proc. I to od naszych firm i od Rosjan zależy, na ile porozumieją się i jak szybko relacje handlowe będą w pełni realizowane" - powiedział w poniedziałek w Brukseli Sawicki, nawiązując do zawartego w piątek wieczorem w Berlinie porozumienia między Polską a Rosją.
"W relacjach między Polską a Rosją sprawy się normalizują" - podkreślił.
Zawarte między ministrem Sawickim a ministrem rolnictwa Federacji Rosyjskiej Aleksiejem Gordiejewem porozumienie dotyczy uznawania polskich certyfikatów fitosanitarnych na produkty roślinne przeznaczone do celów przemysłowych (np. warzywa do przetwórstwa) i na pasze.
Rosja w listopadzie 2005 r. wprowadziła embargo na przywóz produktów pochodzenia roślinnego z powodu wykrycia przez rosyjskie służby fitosanitarne 37 sfałszowanych polskich certyfikatów.
Z kolei w grudniu oba kraje zawarły porozumienie w sprawie uznawania świadectw weterynaryjnych. Porozumienie to częściowo rozwiązało problem wprowadzonego jesienią 2005 roku embarga na polskie mięso.
Według ministra, jeżeli chodzi o produkcję roślinną, to po piątkowym porozumieniu "co najmniej 50 proc. importu z Rosją zostało uwolnionych. A jak znam życie, to Polak potrafi i może to być dużo więcej" - powiedział.
"Mimo embarga, tak naprawdę polskie produkty rolno-spożywcze były obecne na rynku rosyjskim i cieszyły się wśród rosyjskich konsumentów dużym zaufaniem. To, co my robimy w tej chwili, to znosimy polityczne bariery, po to, by nasi producenci mogli handlować bezpośrednio, a nie przez pośredników" - dodał Sawicki.
Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia kontroli poziomu pestycydów w eksportowanych do Rosji produktach roślinnych przeznaczonych do konsumpcji (owocach i warzywach). Chodzi o różnice między systemami kontroli obowiązującymi w Rosji i UE. Rosjanie kwestionują zbyt wysoki - ich zdaniem - poziom pestycydów w unijnych (w tym polskich) produktach.
Jak poinformowała w poniedziałek rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. zdrowia Nina Papadulaki, z powodu tych wymagań cierpi import z wielu państw UE - nie tylko Polski, ale też Włoch, Hiszpanii, Grecji czy Holandii.
Zdaniem Sawickiego, o ile w kwestiach uznawania świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych Polska była dyskryminowana przez Rosję, to w przypadku wymagań dotyczących poziomu pestycydów "wszystkie kraje UE są traktowane tak samo".
"Natomiast rzeczywiście zdarzają się przypadki i one są znane, że Rosjanie niezależnie od wyśrubowanych norm, po indywidualnych badaniach i przedstawieniu certyfikatów z różnych państw, te produkty kupują. Ale mają do tego prawo, bo zakaz jest ze strony Rosji" - powiedział Sawicki, wskazując na przypadki firm z Niemiec czy Belgii.
"Teraz cała Europa dąży do tego, by nie było tych poszczególnych przypadków wyłamywania się firm, ale by występować w sposób jednolity" - powiedział Sawicki.
6870287
1