Na Podkarpaciu praktycznie nie ma miodu ze spadzi drzew iglastych - poinformował we wtorek prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie Roman Bartoń. Z podkarpackich pasiek pochodzi od 30-50 proc. miodu spadziowego w Polsce.
"W całym regionie nie ma zbioru miodu ze spadzi iglastej (...) Nadzieje, że spadź znowu się pojawi są znikome, prawie żadne" - dodał Bartoń. W jego ocenie to efekt tegorocznych upałów, ale też burz i nawałnic, które przetrzebiły mszyce wytwarzające spadź.
Jak twierdzi, "to klęska dla pasiek ustawionych w lesie i nastawionych na pozyskiwanie tego miodu". "W tym roku na Podkarpaciu praktycznie nie ma tego rodzaju miodu" - podkreślił. Pszczelarze z Podkarpacia wytwarzają przede wszystkim miód ze spadzi jodłowej.
Z podkarpackich pasiek pochodzi od 30-50 proc. tego rodzaju miodu w Polsce. Jest on dwa-trzy razy droższy od innych miodów. Należy do poszukiwanych produktów eksportowych.
Wytwarzana m.in. przez mszyce spadź, zwana też rosą miodową, w postaci kropel występuje latem na igłach i gałęziach jodły, świerka i modrzewia. Składa się głównie z soków roślinnych. Miody spadziowe mają m.in. walory lecznicze.
Na Podkarpaciu prawie 4 tys. pszczelarzy prowadzi ponad 70 tys. rodzin pszczelich. W południowo - wschodniej Polsce na jeden kilometr kwadratowy przypada sześć rodzin pszczelich; przeciętna krajowa wynosi 3,5 rodziny na kilometr kw.