Do obowiązkowych szkoleń rybaków należy dołączyć szkolenie nt. zagrożeń związanych z zatopioną bronią chemiczną - postulują uczestnicy CHEMSEA, projektu poświęconego zatopionej w Bałtyku broni chemicznej z II wojny światowej. Projekt kończy się 8 marca.
Do licznych szkoleń, odbywanych obowiązkowo przez rybaków, należy dołączyć także okresowe szkolenie dotyczące zagrożenia związanego z bronią chemiczną - sugerują polscy uczestnicy międzynarodowego projektu CHEMSEA. "To pozwoli utrzymywać świadomość zagrożenia na poziomie wyższym, niż obecnie. Pomysł powstał po spotkaniach z rybakami i administracją morską" - powiedział dr Bełdowski.
Celem tego projektu była ocena ryzyka związanego z bronią chemiczną zatopioną w Bałtyku. Chodzi o przejętą po II wojnie światowej od Niemców amunicję, wypełnioną m.in. iperytem siarkowym, kwasem pruskim i adamsytem. Powinna ona być zatopiona w rejonie Głębi Bornholmskiej i Głębi Gotlandzkiej. Pociski zawierające bojowe środki trujące można jednak znaleźć na obszarze o wiele większym - nie tylko w miejscu oficjalnych zrzutów, ale również np. na Głębi Gdańskiej czy w Basenie Gotlandzkim.
"Potwierdziło się ostatecznie, że jedno z miejsc zatopień znajduje się na Głębi Gdańskiej" - powiedział PAP koordynator projektu, dr Jacek Bełdowski z Instytut Oceanologii PAN (IO PAN) w Sopocie.
Przy okazji projektu powstała też instrukcja dla rybaków, która mówi, jak postępować w razie znalezienia broni chemicznej. Dla pracowników administracji morskiej opracowano natomiast przykładowy plan awaryjny - wskazujący, co zrobić w razie incydentu związanego z zatopioną bronią. "Jest to próba unifikacji zaleceń i procedur, obowiązujących w różnych krajach bałtyckich, a które są bardzo rozbieżne" - dodał koordynator. Instrukcje opracowali eksperci z Akademii Marynarki Wojennej (AMW). Ukażą się one na oficjalnej stronie projektu, a wydane w formie książeczek - trafią do zrzeszeń rybackich.
Jak dodał dr Bełdowski, w ostatnim czasie podsumowano też wpływ zatopionej broni na organizmy. "W przypadku dorsza negatywny wpływ związków obecnych w morzu zmienia się z roku na rok. Raz jest mniejszy a raz większy" - mówi. Bardziej szczegółowe badania pokazały jednak, "że w miejscach zatopień, zwłaszcza na Głębi Bornholmskiej, gdzie jest największe składowisko broni, ryby mają się wyraźnie gorzej. Wskaźniki stresu środowiskowego są tam wyższe niż w innych miejscach Bałtyku. Analogiczne wskaźniki są również wyższe w przypadku małży żyjących w miejscach zatopień broni, niż poza tymi miejscami".
Trzyletni projekt zakończy się 8 marca. W jego trakcie wykonano 15 rejsów badawczych (z czego pięć zrealizowała strona polska). Przebadano obszar o powierzchni 1 760 km2 i wykryto około 40 tys. obiektów podwodnych, z czego ponad 17 tys. ma cechy amunicji chemicznej. Wykorzystując specjalnie przygotowany do celów projektu zdalnie sterowany pojazd podwodny (ROV) zweryfikowano ponad 250 obiektów, z których połowa okazała się amunicją. Oznacza to, że około 8 tys. obiektów w tym rejonie stanowi prawdopodobnie amunicja (w raporcie HELCOM mówi się o około 1000 obiektach) - przypomniał w informacji prasowej zastępca rzecznika prasowego Wojskowej Akademii Technicznej (WAT), Jerzy Markowski.
Najważniejszymi osiągnięciami CHEMSEA było ujednolicenie metod analizy skażonych próbek wody, osadów dennych oraz tkanek (u ryb i mięczaków), a także unifikacja procedur detekcji rejonów skażonych - dodaje Markowski. Powstał też model pozwalający ocenić, jak rozprzestrzenia się skażenie, gdyby spoczywająca na dnie broń chemiczna została naruszona. Zaktualizowano też mapy obszarów skażonych. Zebrane w ramach projektu informacje trafią do systemu GIS (Geograficzny System Informacji) i będą ogólnie dostępne.
W projekcie brało udział 11 instytucji rządowych i badawczych z Niemiec, Szwecji, Finlandii, Litwy i Polski reprezentowanej przez IO PAN (lider projektu), AMW i WAT. Projekt był współfinansowany z unijnego Programu Regionu Morza Bałtyckiego 2007-2013, na łączną kwotę ponad 4,5 mln euro.
Autorzy projektu CHEMSEA mają pomysły na dalsze prace. "W trakcie dotychczasowych badań wiedza posunęła się do przodu tak bardzo, że teraz stawiamy konkretne pytania, zwłaszcza odnośnie wpływu zanieczyszczeń na organizmy" - mówi dr Bełdowski. Naukowców interesuje też proces rozprzestrzeniania się groźnych związków chemicznych w osadach dennych, procesy ich degradacji oraz możliwość unieszkodliwienia najbardziej niebezpiecznych obiektów.
W środę w Ożarowie Mazowieckim odbywa się konferencja podsumowująca projekt CHEMSEA.
9451469
1