Obejmuje m.in. budowę barci, szkolenia potencjalnych bartników, tworzenie ścieżek edukacyjnych i badania naukowe. Wartość projektu to blisko 1,3 mln zł brutto, z czego 1,1 mln zł to pieniądze z tzw. funduszy norweskich. W odtwarzaniu tradycji bartnictwa polskim leśnikom pomagają bartnicy z parku narodowego Szulgan-Tasz w Baszkirii na Uralu w Rosji.
Do tej pory w ramach projektu przygotowanych zostało do zasiedlenia przez pszczoły ponad trzydzieści barci i tzw. kłód bartnych. Część jest już zasiedlona.
W stworzonym przy siedzibie nadleśnictwa w Augustowie ogródku roślin miododajnych znalazło się sto różnych gatunków. Wśród 30 gatunków drzew i krzewów są m.in. jodła, świerk, dąb, kasztanowiec, leszczyna a także kilka odmian wierzby, klonu i lipy oraz róża, głóg, wiciokrzew oraz czarna porzeczka, malina czy jeżyna.
Do tego wiele gatunków kwiatów, ziół ale też rośliny, które można spotkać na łąkach, np. chabry, koniczyna, mniszek czy dziurawce. Są też rośliny uprawne, jak gryka czy rzepak.
Jak powiedział PAP zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Augustów Adam Sieńko, z ogródka będą korzystać np. pszczoły zasiedlające kłodę bartną zawieszoną na drzewie na terenie nadleśnictwa (można ją oglądać na żywo w internecie na stronie projektu - PAP). Ogródek będzie też elementem ścieżki edukacyjnej poświęconej bartnictwu i leśnym pszczołom.
Tradycje bartne związane z dzikimi pszczołami zaniknęły w Polsce w XVIII wieku i na początku XIX wieku nie tylko z powodu rozwoju rolnictwa, przemysłu oraz bardziej efektywnych metod hodowli pszczół, ale również przez zakazy administracyjne. Dzikie pszczoły ginęły też na skutek warrozy - pasożytniczej choroby, która panowała wśród tych owadów w Europie.
Tradycje bartne przetrwały natomiast do dziś na południowym Uralu, w Republice Baszkortostan w Rosji. Miód produkowany przez dzikie pszczoły jest tam towarem poszukiwanym i osiąga wysokie ceny.