Do wykrycia wirusa ptasiej grypy doszło, gdy w piątek w hodowlach drobiu na Krymie masowo zaczęły ginąć ptaki. W ciągu dwóch ostatnich dni padło ok. 2 tys. kurcząt, gęsi, kaczek i indyków.
Badania wykazały obecność wirusa szczepu H5 w hodowli kurcząt i gęsi w rejonach (powiatach) Niżniegorskim, Sowietskim i Dżankojskim. Był to pierwszy przypadek wykrycia ptasiej grypy na Ukrainie.
Kanał telewizyjny ICTV podał w niedzielę, że mieszkańcy krymskich wsi znajdowali martwe ptaki już w listopadzie, jednak ukrywali to przed władzami.
W pięciu miejscowościach, w których stwierdzono obecność wirusa, dekretem prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki wprowadzono w sobotę stan wyjątkowy. Zostały one objęte kwarantanną.
Martwe ptactwo jest spalane pod kontrolą służb weterynaryjnych w specjalnie wydzielonych miejscach - poinformował minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Ukrainy Wiktor Bałoha, który stoi na czele specjalnie powołanego sztabu kryzysowego.
Żeby nie dopuścić do dalszego rozprzestrzenienia choroby, w promieniu 3 kilometrów od miejsc, gdzie wykryto obecność wirusa zostaną zlikwidowane wszystkie żywe ptaki. W strefie położonej w odległości 10 kilometrów prowadzona będzie obserwacja.
Tymczasem, jak powiedział w rozmowie z telewizją "5 Kanał" minister rolnictwa Ołeksandr Baraniwski, ptasia grypa trafiła do krymskich hodowli poprzez kontakt domowego ptactwa z dzikimi ptakami wędrownymi. Stało się to w zatoce Siwasz, ciągnącej się wzdłuż zachodniego wybrzeża Półwyspu Krymskiego.
Baraniwski ostrzegł przed kupowaniem mięsa drobiowego z nieznanych źródeł, i uprzedził, że wirus ptasiej grypy może znajdować się również w mięsie ze świń.