Przetarg na budowę rejestru PESEL2 podzielono na cztery części. W efekcie cały kontrakt wart 71 milionów złotych dostała jedna firma: IBM - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Dotąd szczegóły umowy miedzy MSW a światowym gigantem na stworzenie ewidencji obywateli Polski były znane z nielicznych przecieków ze śledztwa w sprawie infoafery. Dopiero kontrola Urzędu Zamówień Publicznych daje obraz mechanizmu, dzięki któremu IBM zgarnął cała pule.
W 2008 roku Centrum Projektów Informatycznych, którym kierował Andrzej M., zdecydowało o podzieleniu na cztery części dużego przetargu na rozbudowę Systemu Rejestrów Państwowych, połączeniu ich z rejestrem PESEL działającym w gminach i stworzeniu modułu do zarządzania danymi.
Pierwsza cześć obejmująca dostarczenie oprogramowania aplikacyjnego była najmniejsza. Jej koszt oszacowano na niespełna 14 tysięcy euro, na tyle mało, że nie podlegała ustawie o zamówieniach publicznych. Zamiast ogłaszać przetarg CPI wysłało zapytania ofertowe do pięciu firm. Odpowiedziały dwie: IBM i S&T Services. Po 20 dniach CPI wybrało ofertę IBM o wartości 46 tysięcy 360 złotych.
Jednak podpisując umowę z IBM, MSW nie zadbało, by licencja na użytkowanie aplikacji zawierała prawa do modyfikacji, a IBM nie został zobowiązany do przekazania praw autorskich do produktu. Kiedy więc w 2008 i 2009 roku ogłaszano kolejne trzy przetargi na rozbudowę rejestrów opartych na tej aplikacji, tylko IBM mógł je wykonać. I tak, wygrywając konkurs za 46 tysięcy złotych, IBM zagwarantował sobie prawa do całej reszty.
To był jeden z powodów wszczęcia przez CBA postępowania, w którym zatrzymano między innymi Andrzeja M. i dyrektora do spraw sprzedaży IBM.
Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".