Czy dostępne na naszym rynku karpie są zdrowe? Zdaniem hodowców tak. Greenpeace twierdzi, w rybach są substancje, których być nie powinno.
Każdy karp, zanim trafi do sprzedaży jest przebadany. Zezwolenie na handel rybami wystawiają powiatowi lekarze weterynarii a hodowców bardzo łatwo zidentyfikować – każde gospodarstwo posiada nadany numer identyfikacji weterynaryjnej, który świadczy o tym, że ryba jest zdrowa – informuje Andrzej Lirski z Instytut Rybactwa Śródlądowego.
Mimo tak ścisłej kontroli, nie da się jednak uniknąć skutków zanieczyszczenia środowiska. Stąd w rybim mięsie obecność ftalanów.
- Ftalany są związkami chemicznymi uważanymi za bardzo toksyczne. Są to substancje, które służą do zmiękczania plastiku. Są uznawane przez naukowców za substancje, które zaburzają gospodarkę hormonalną i wpływają negatywnie na układ rozrodczy. – powiedział Tomasz Wodzyński z Greenpeace Polska
Nie ma jednak powodów do niepokoju. Zdaniem ekspertów spożycie niewielkich ilości tych substancji człowiekowi nie szkodzi.
- Według naszych obliczeń, aby spowodować zagrożenie dla zdrowia człowiek musiałby zjeść jednorazowo około 1 tony ryb - zapewnia Krzysztof Siwicki z Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu w Olsztynie.
W tym roku, nabywców znajdzie 20 tysięcy ton karpi, z czego aż 80% zostanie sprzedane w ciągu kilkunastu dni grudnia, tuż przed świętami.