Tylko starsi pamiętają jak w czasach PRL zdobywało się sznurek do snopowiązałek. Był to artykuł wysoce deficytowy. Kto nie miał znajomości w GS, mógł przed żniwami zostać na lodzie. Gazety, oczywiście, alarmowały, że wielu potrzebnych rzeczy brakuje. Sprawą sznurka zajmowało się nawet Biuro Polityczne przewodniej siły narodu, ale gospodarka nakazowo-rozdzielcza działała jak źle naoliwiony mechanizm. Zawsze były jakieś niedobory, bo potrzeby określali urzędnicy. Oni też limitowali dostawy surowca, wyznaczali ceny itd.
Dwufazowy zbiór zboża to już właściwie przeszłość. Mamy kombajny, żeby straty ziarna były jak najmniejsze i szybciej się żniwowało. Ale za nimi pozostaje na rżysku słoma, muszą więc być użyte prasy czy zwijarki rolujące. I na sznurek rolniczy jest wciąż zapotrzebowanie. Do pewnego czasu, bo wymyślono już coś znacznie lepszego. Bel nie owija się sznurkiem, lecz siatką polietylenową, lekką jak piórko, a bardzo wytrzymałą na rozciąganie. Można wtedy zebrać także rozdrobnione pokosy, zarówno słomy jak i siana. Takie bele łatwiej się transportuje i przechowuje. Siatki stosowane są głównie w krajach Europy Zachodniej, ale i u nas zaczynają być popularne.
Zakład Przetwórstwa Tworzyw Sztucznych TERPLAST w Sieradzu robi jedno i drugie, a także mnóstwo innych rzeczy. Łącznie ponad 180 różnych wyrobów. Może dlatego przetrwał szczęśliwie okres transformacji, kiedy to rolnicy, wskutek spadku dochodów, byli zmuszeni drastycznie ograniczyć zakupy. Fabryki nie sprzedano obcym inwestorom, tylko przekształcono w spółkę pracowniczą. Jej akcjonariat z czasem się zawęził i dziś ogromna większość majątku należy do pięciu osób. Kapitał pozostał w 100 proc. polski. I firma radzi sobie zupełnie nieźle.
Największy udział w jej produkcji (85–90 proc.) ma od lat sznurek polipropylenowy. Służy on nie tylko do maszyn rolniczych. Jest używany także w ogrodnictwie (szklarnie, tunele foliowe), na plantacjach chmielu i tytoniu, przy produkcji wędlin, do pakowania produktów, w gospodarstwie domowym. Robi się z niego także liny o różnym przeznaczeniu. Fabryka wytwarza dziennie ponad 5 mln m tego sznurka, a rocznie ok. 5 tys. ton. Dba, żeby surowiec użyty do produkcji był wysokiej jakości. Zakład wyposażono w nowoczesny park maszynowy, sterowany komputerowo. To wszystko pozwala uzyskiwać dobre wyroby.
Nie ma problemów ze zbytem. Ponad 40 proc. produkcji jest eksportowane, głównie do krajów UE, ale także daleko w świat, m.in. do USA i Nowej Zelandii. Na rynku unijnym obowiązywało cło antydumpingowe na sznurek polipropylenowy. Dzięki zapobiegliwości Polaków nasz kraj traktowany był jednak stosunkowo łagodnie, a stawka celna dla producenta z Sieradza była najniższą z możliwych. Teraz, po zniesieniu ceł, perspektywy są jeszcze bardziej obiecujące.
Z produkcji dla samego rolnictwa trudno byłoby wyżyć. W PRL branża maszyn rolniczych służyła jako element maskujący dla przemysłu obronnego. To przymusowe małżeństwo miało swoje plusy (dobrzy fachowcy, lepsze oprzyrządowanie), ale więcej minusów. Priorytetem było zaopatrzyć w broń i sprzęt sojusznicze armie Układu Warszawskiego. Potrzeby mechanizacyjne naszego rolnictwa musiały zejść na dalszy plan.
Dziś takie ograniczenia nie obowiązują. TERPLAST jest prywatną spółką z ograniczoną odpowiedzialnością i może produkować co mu się żywnie podoba. Uznał on, że będzie dla niego korzystne poszerzenie asortymentu wyrobów typowo opakowaniowych. Już wytwarza taśmy z polipropylenu służące do ręcznego i maszynowego spinania ładunków. A wkrótce zacznie produkować jeszcze bardziej uniwersalne taśmy opakowaniowe poliestrowe. W swojej ofercie ma coraz więcej potrzebnych do pakowania akcesoriów, m.in. zapinki do taśm, napinacze, paskowacze.
Firma z Sieradza jest przykładem udanej metamorfozy przedsiębiorstwa państwowego w spółkę, która w warunkach gospodarki rynkowej złapała wiatr w żagle i dzielnie sobie poczyna, tak w kraju jak i za granicą. Cieszy to, że nie ucieka ona od produkcji dla rolnictwa, ma dla niego wciąż nowe propozycje, jak np. folie do sianokiszonek czy wspomniane już uprzednio siatki z polietylenu do owijania bel słomy lub siana.