Śmiercionośne priony wykryto w mózgu krowy z prywatnego gospodarstwa w Jakubowicach koło Byczyny (woj. opolskie).
Przypadek stwierdzono w sobotę w Zakładzie Higieny Weterynaryjnej w Katowicach. W niedzielę wyniki potwierdzono dzięki kolejnym badaniom wykonanym przez Instytut weterynarii w Puławach. Chora krowa pochodzi z gospodarstwa w w Jakubowicach koło Byczyny, które powstało w miejsce dawnego zakładu PGR. Prywatny przedsiębiorca przejął je w 1992 roku. Dzisiaj stado liczy około 900 sztuk, w tym 378 mlecznych. Kilkadziesiąt z nich pochodzi z zagranicy.
Informacja o wykryciu prionów w tym gospodarstwie przeraziła mieszkańców wsi. Jak twierdzą miejscowi, przejęcie pegeeru przez prywatnego przedsiębiorcę początkowo odbierano niechętnie. Z czasem jednak okazało się to wybawieniem dla 30 zatrudnionych tam osób. Hodowla ciągle się rozwija, a zatrudnieni pracownicy każdego miesiąca otrzymują na czas wypłatę. Na wioskę, która liczy 50 numerów, te trzydzieści pensji to wybawienie. W ubiegłym roku właściciel gospodarstwa kupił kilka drogich maszyn, ciągle dokupuje ziemię. Jeśli teraz będzie musiał pozbyć się stada, będzie to tragedia nie tylko dla niego.
Gospodarstwo w Jakubowicach osiąga bardzo dobre wyniki produkcyjne, zwłaszcza w produkcji mleka. Średnio od krowy uzyskuje się 7100 litrów mleka rocznie. W ubiegłym roku krowa czempionka na skalę wojewódzką, pochodziła z tej hodowli. Na razie nie wiadomo jaki los spotka zwierzęta z tego stada. Istnieją dwie możliwości. Pierwsza zakłada wybicie wszystkich sztuk urodzonych 12 miesięcy przed i po narodzeniu chorej sztuki. Druga oznacza, niestety likwidację całego stada. Mimo pewnych sugestii ze strony Głównego Lekarza Weterynarii, Piotra Kołodzieja, ostateczne decyzje zapadną za dwa, trzy dni. W przypadku wybicia całego stada właścicielowi należy się od skarbu państwa odszkodowanie. Cena jednej jałówki może sięgać nawet 7 tysięcy złotych.
W tej chwili trawa ustalanie źródła zakażenia. Istnieje podejrzenie, że młode cielęta mogły być karmione preparatami mlekopochodnymi zawierającymi tłuszcze zwierzęce. Jak wyjaśnia wojewódzki lekarz weterynarii w Opolu, Kazimierz Dubiński, chodzi tu o specjalne preparaty stosowane wyłącznie w hodowli zwierząt. Nie mają one nic wspólnego z mlekiem spożywczym. Nie ma też żadnych naukowych dowodów na to, by priony dostawały się do mleka spożywczego. Preparaty stosowane w Jakubowicach produkuje 10 firm w Polsce i niemal wszyscy hodowcy podaję je jako karmę.