103 potwierdzone przypadki ptasiej grypy w Niemczech, u nas na razie ani jednego, ale cały czas świadomość zagrożenia.
Na niemieckiej wyspie Rugia znaleziono pierwsze martwe łabędzie. Polski stara się zabezpieczyć przed ptasią grypą. Jednak jednym z podstawowych elementów tego zabezpieczenia powinien być zdrowy rozsądek. Tymczasem - mimo zakazu - kury i kaczki nadal spacerują po przydomowych ogródkach, a ludzie beztrosko dokarmiają ptaki.
Kury, kaczki, gęsi - wszystkie domowe ptaki powinny być trzymane w zamknięciu do odwołania. Jednak drób na podwórku w wielu zachodniopomorskich wsiach, to norma. Część rolników - choć trudno w to uwierzyć - tłumaczy, że o rozporządzeniu nie słyszeli. Rolnikom, którzy zlekceważą obowiązek zamykania ptaków, grożą mandaty do 500 złotych, można nawet stanąć przed sądem. Choć specjaliści apelują o ostrożność, to wielu koszalinian cały czas dokarmia ptaki.
Paniki nie widać także w sklepach mięsnych. Świeże kurczaki po cztery osiemdziesiąt we wtorek sprzedawały się bardzo dobrze. Nie ma się czego bać, pod warunkiem, że mięso nie jest surowe. Zagrożenie jest jednak bardzo realne, dlatego w wielu samorządach trwają przygotowania do działań na wypadek wystąpienia ptasiej grypy. Np. w Białogardzie powołano Zintegrowane Centrum Zarządzania Kryzysowego. Sztab powiatowy połączono z miejskim i gminnym. Na razie na naszym terenie u żadnego z martwych ptaków nie wykryto wirusa H5N1. Nieżywe ptaki są jednak wciąż znajdowane. Tylko we wtorek na plażach między Kołobrzegiem a Ustroniem Morskim znaleziono ich osiem.