W niewielkiej wsi - na pograniczu francusko-hiszpańskim żyje przeciętna rodzina rolnicza. Państwo Clemenseau gospodarują tu od wieków, od dawna zajmują się chowem bydła opasowego. Co roku przybywa przychówku. Tym razem nie jest on zwyczajny.
Dziesięcioletnia krowa rasy Charolaise o wdzięcznym imieniu Klaudia urodziła pięcioraczki. Cztery byczki i jedną cieliczkę. Frederik, Jack, Soper, Fred i Sofi. Cielaczki, które są "wynikiem" nie wspomaganej hormonami ciąży, trzeba codziennie dokarmiać trzydziestoma litrami mleka. Każde z pięciorga cieląt ma swego opiekuna, a krowia mama patrzy na to ze stoickim spokojem.
Spokojny a właściwie zadowolony jest również rolnik, właściciel niespotykanego stadka. Będzie miał przecież pięciokrotnie większy zysk. W oborze roi się od gości, reporterów, kamer ale maluchy znoszą to dzielnie, a czasem nawet pozwalają sobie na odrobinę próżności pozując do wspólnej fotografii.