Po plantatorach truskawek o wzrost cen rozpoczęli walkę producenci malin. Są już pierwsze efekty - ceny skupu wzrosły.
Kończą się zbiory truskawek, a Komisja Europejska nadal nie wprowadziła oczekiwanej przez Polskę natychmiastowej ochrony rynku przed mrożonymi chińskimi truskawkami. To właśnie tanie owoce z Chin i Maroka sprawiły, że Unia przestała kupować nasze truskawki, a ceny skupu w Polsce spadły poniżej poziomu opłacalności produkcji.
Nawet jeśli KE wprowadzi w końcu jakieś cła, to i tak nie uratuje to rolników. Już rozpoczęło się zaorywanie plantacji - nie wiadomo jeszcze, ilu rolników zrezygnuje z uprawiania truskawek, ale na pewno w przyszłym roku zbierzemy tych owoców zdecydowanie mniej.
Od kilku dni mamy pełnię zbioru malin, ale tu sytuacja jest jeszcze gorsza - ceny są niskie, a Polska nawet nie zwróci się o pomoc do Komisji Europejskiej, bo nie ma na nią szans.
To dlatego, że cenę w dół ciągną tanie maliny z Serbii, przeciwko której Komisja nie podejmie żadnych sankcji. Serbia jest krajem zniszczonym po wojnie i Unia nie będzie utrudniała jej odbudowy, blokując swój rynek przed jej owocami.
Maliny mają najwyższe koszty produkcji z polskich owoców miękkich. Według Jana Świetlika z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa koszt produkcji kilograma tych owoców wynosi 2,9 zł (wliczając w to pracę samego rolnika i koszty amortyzacyjne) - za sam zbiór trzeba zapłacić ponad złotówkę za kilogram. Tymczasem zakłady przetwórcze rozpoczęły w zeszłym tygodniu skup, proponując 1,5 zł za kg. Plantatorzy ogłosili więc pogotowie strajkowe i zagrozili, że nie dostarczą przetwórniom ani kilograma owoców. Groźba poskutkowała. W piątek w Urzędowie na Lubelszczyźnie (to największe zagłębie malinowe, stąd pochodzi prawie 80 proc. owoców) doszło do specyficznego porozumienia między plantatorami a przedstawicielami większości zakładów. Oficjalnie porozumienia nie ma, bowiem zakłady nie zgodziły się na ustalenie ceny minimalnej skupu. Jednak podpisały oświadczenie, że będą płaciły "możliwie najwyższą cenę rynkową". Skutek jest taki, że w poniedziałek ceny skupu skoczyły w górę w całym kraju o 20-30 gr za kilogram, a rolnicy akcję strajkową zawiesili i przestali mówić o zaorywaniu plantacji. - Ta cena nas nie zadowala, bo jest nadal poniżej kosztów produkcji - mówi Tomasz Solis, wiceszef Polskiego Związku Sadowników - ale rozumiemy też zakłady, które działają pod presją zewnętrznej konkurencji.
Ta zewnętrzna konkurencja to maliny z Serbii. Serbia jest największym dostawcą tych owoców na rynek europejski. Sprzedaje maliny taniej, bo ma lepszy niż Polska klimat, niższe koszty produkcji, a ponadto rząd dopłaca rolnikom do produkcji owoców. Do tego, jak podkreśla Jan Świetlik, owoce serbskie są po prostu lepsze od naszych, bo lepiej nadają się do zamrażania.
Tak naprawdę produkcja malin w Polsce rozwinęła się w okresie wojny na terenach byłej Jugosławii oraz po wprowadzeniu w 1994 roku embarga na handel z Serbią - polskie maliny nie miały konkurenta. Produkcja w kraju wzrosła z ok. 40 tys. ton owoców rocznie do ponad 70 tys. b