To porozumienie między politycznymi deklaracjami rządu, a prawem europejskim. Ustawa o organizmach genetycznie zmodyfikowanych została uchwalona przez rząd i niedługo trafi do Sejmu. Ale to kompromis, z którego tak naprawdę nikt nie jest zadowolony.
To hodowla genetycznie zmodyfikowanych roślin w jednej z warszawskich wyższych uczelni. Zdaniem rządu uprawy GMO nigdy nie powinny opuszczać takich laboratoriów. Nie można jednak tego wprost zapisać w ustawie, gdyż nie pozwala na to prawo europejskie.
Marek Sawicki – minister rolnictwa: chcemy rzeczywiście spowodować aby nasze prawo było zgodne ze wspólnotowym ale jednocześnie nie ma zgody polskiego rządu na swobodne uwalnianie organizmów genetycznie modyfikowanych do środowiska.
Dlatego przyjęto formułę, która z jednej strony dopuszcza komercyjne uprawy GMO, ale z drugiej strony wprowadza tyle obostrzeń, że ich spełnienie praktycznie wyklucza legalne rozpoczęcie upraw. Jak takie postawienie sprawy oceni Bruksela jeszcze nie wiemy. Wiemy natomiast, że krytykują to przedstawiciele przemysłu spożywczego i wielu rolników.
Adam Koryzna „Koalicja na Rzecz Nowoczesnego Rolnictwa”: nie możemy wam zabraniać tego sposobu prowadzenia produkcji, ale zrobimy wszystko, żeby was do tego zniechęcić i to wam uniemożliwić. Jest to niezrozumiałe i nie akceptujemy takiego stanowiska.
Nie do końca zadowoleni są także ekolodzy, którzy chcieliby całkowitego zakazu upraw GMO. Ale ten projekt postrzegają jako szansę. We Wspólnocie coraz częściej i głośniej mówi się, że unijne przepisy w sprawie GMO trzeba zmienić.
Marek Kryda – ekolog: możemy uzyskać czas na podjęcie decyzji, doczekać momentu, kiedy UE w bardziej wyrazisty sposób powie czy na długą metę, uprawy GMO są korzystne dla rolnictwa europejskiego.
Rządowa ustawa o organizmach genetycznie zmodyfikowanych bez większych problemów powinna przejść przez parlament, gdzie już teraz wiadomo, że cieszy się poparciem większości posłów.
8270403
1