Dodawanie - mimo zakazu - maczek mięsno kostnych do pasz, złe oznakowanie opakowań na etykietach, których próżno by szukać składu- to podstawowe zarzuty Najwyższej Izby Kontroli skierowane przeciw zakładom paszowym.
A jeśli do tego wszystkiego dorzucić jeszcze nieszczelne granice, sytuacja staje się nieciekawa. Zaufania nie można też mieć do niektórych producentów pasz - wynika z inspekcji NIK.
Co w takim razie robić z mączką? Główny Lekarz Weterynarii proponuje zupełnie inna formę ich zagospodarowania.
- Szykuje się szansa zarówno dla rzeźni jak i podmiotów zainteresowanych biokompostowaniem i biogazowniami. Wiemy, że będą uruchamiane proekologiczne fundusze norweskie i jest to szansa minimalizacji kosztów przetwarzania odpadów zwierzęcych i wykorzystywania tych odpadów jako alternatywnego źródła energii - mówi Piotr Kołodziej.
Najwyższa Izba Kontroli miała również zastrzeżenia do oznakowana pasz. Co trzeci produkt zawierający żywność modyfikowaną genetycznie nie miał etykiety z której by to jasno wynikało. Aby uniknąć kłopotów należy sprawdzać jakie składniki zawiera pasza.
I czy zakład, który ją produkuje jest pod nadzorem Powiatowego Lekarza Weterynarii. Etykieta na opakowaniu powinna również mieć ocenę jakości oraz informację o posiadanych atestach.