Koncern agrochemiczny BASF pozywa Komisję Europejską do unijnego trybunału, bo nie potrafiła ona doprowadzić do uzyskania unijnej zgody na uprawę genetycznie zmodyfikowanego ziemniaka
To kolejna odsłona konfliktu o ziemniaka Amflora wynalezionego w laboratoriach niemieckiej firmy. BASF już od 12 lat domaga się od unijnych instytucji, żeby wydały zgodę na jego wprowadzenie na rynek. Jednak wiele rządów UE (nie mówiąc o organizacjach ekologicznych) jest temu przeciwnych. I dlatego na początku maja br. Komisja postanowiła zastosować unik: zamiast podjąć decyzję, po raz kolejny poprosiła Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) o wydanie "opinii naukowej", co na wiele miesięcy zamraża sprawę.
BASF uznał, że ma dość czekania. I pozywa Komisję do unijnego Sądu Pierwszej Instancji. - Proces zatwierdzenia dla uprawy ziemniaka Amflora był wielokrotnie bezzasadnie opóźniany przez Komisję - stwierdziła firma w komunikacie. - Nie możemy zgodzić się na dalsze opóźnienia - przekonuje Stefan Marcinowski, członek rady dyrektorów wykonawczych BASF SE.
Genetycznie zmodyfikowana amflora jest pierwszym ziemniakiem, w którym jest obecny tylko jeden rodzaj skrobi: amylopektynowa. Jest ona stosowana w przemyśle, m.in. papierniczym. Ponieważ zwykłe ziemniaki mają mieszankę skrobi amylopektynowej i amylozowej, ich wykorzystanie jest dużo droższe (bo niepotrzebną skrobię amylozową trzeba oddzielić i usunąć). BASF przekonuje, że możliwość uprawy amflory powiększyłaby zyski europejskich rolników o 100 mln euro. Ale też powiększyłaby dochody koncernu. - Niezatwierdzenie amflory powoduje utratę przez BASF opłat licencyjnych w wysokości od 20 do 30 milionów euro w każdym sezonie upraw - przyznaje Hans Kast, dyrektor wykonawczy i prezes BASF Plant Science.
Organizacje ekologiczne alarmują jednak, że dopuszczenie amflory do obrotu na europejskim rynku będzie błędem. Ich zdaniem ziemniak BASF będzie stosowany nie tylko w przemyśle, ale ostatecznie trafi także do pasz zwierzęcych. Sam BASF w swoim wniosku o dopuszczenie wspominał o użyciu amflory jako składnika paszy. A to już - zdaniem ekologów - stwarza zagrożenie zdrowotne. Bo amflora ma w sobie gen, który - upraszczając - podnosi oporność na antybiotyki.
Amflora nie jest jedynym produktem GMO, który wywołuje spory w Unii. W ostatnich dniach rząd Austrii po raz kolejny zapowiedział, że utrzyma zakaz importu i upraw roślin genetycznie modyfikowanych, takich jak kukurydza MON863 i MON810, mimo że Bruksela uznaje taki sprzeciw za nielegalny (wcześniej bowiem unijne instytucje zgodziły się na wykorzystanie kukurydzy produkowanej przez koncern Monsanto).
Także polski rząd chce wprowadzić jak najdalej idące ograniczenia dla upraw roślin GMO. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, rząd pracuje nad nową ustawą o organizmach genetycznie modyfikowanych. Ma ona wprowadzić maksymalne - dopuszczalne przez prawo UE - blokady dla GMO.
- Projekt jest już na ukończeniu. Na przełomie kwartałów skierujemy go do Sejmu - mówi "Gazecie" wiceminister środowiska Maciej Trzeciak.
9143604
1