Miało być tak – wobec narastającego od wielu lat światowego kryzysu żywnościowego – setek milionów ludzi głodujących w krajach Afryki, Azji i Ameryki - naukowcy wymyślili zmiany genetyczne roślin, które miały radykalnie zwiększyć wydajność roślin przez zwiększenie ich odporności na choroby, szkodniki i zmiany warunków klimatycznych. Badania prowadzone przez prof. Barney’a Gordona z wydziały rolnictwa Uniwersytetu Kansaskiego na amerykańskim ziarnie dowiodły, że genetycznie modyfikowana soja daje zbiory średnio o 10% niższe do zwykłej soi.
Profesor podjął badania po tym jak wielu farmerów, którzy przestawili się na uprawę soi genetycznie modyfikowanej zauważyło, że ich zbiory nie są aż tak obfite, jak się spodziewali i tym przykrym doświadczeniem podzielili się w wydziałem rolnictwa. Na doświadczalnych polach profesor uprawiał w identycznych warunkach odmianę tradycyjna i genetycznie modyfikowana firmy Monsanto. Pierwsza przyniosła plon w wysokości 77 buszli a druga – 70 (buszel to 36,369 litra) z każdego akra (akr to ok. 04,ha). Podobnie rzecz miała się z amerykańskimi odmianami bawełny.
Inne obszerne badania prowadzono pod kierunkiem prof. Boba Watsona amerykańskie ministerstwo rolnictwa (departament środowiska, żywności i spraw rolnych) mające odpowiedzieć na pytanie czy genetyczne modyfikacje rozwiążą problem głodu na świecie. Konkluzja z owych badań była jedna – genetyczne modyfikacje w rolnictwie nie rozwiążą problemu głodu na świecie.
W naszym kraju grono naukowców (m.in. prof. Jan Jodko-Narkiewicz, prof. Stanisław K. Wiąckowski, prof. Tadeusz Żarski, dr Hałat) wyraziło swą opinię następująco: „Modyfikacja Bt polega na wprowadzeniu do rośliny genów z bakterii Bacililus thuringensis produkujących toksynę (białko Cry) zabójczą dla owadów. Dotychczas nie udowodniono braku szkodliwego wpływu tej endotoksyny na zdrowie ludzi i zwierząt oraz na populacje owadów pożytecznych - przeciwnie mnożą się dowody na jej działania patologiczne. W niektórych przypadkach, występowania stężeń trucizny są wyższe niż dopuszczalne normy, bowiem produkcja toksycznego białka trwa nieprzerwanie w całym okresie wegetacji rośliny.”
Stanowisko polskiego rządu wyrażone przed Sejmem w roku ubiegłym brzmiało następująco: „Rząd Polski dąży, by Polska uzyskała status „kraju wolnego od GMO”, dlatego też opowiada się przeciwko prowadzeniu na terytorium RP zamierzonego uwalniania GMO do środowiska w celach doświadczalnych. Mając na względzie obowiązki wynikające z członkostwa Polski we Wspólnocie Rząd RP deklaruje przestrzeganie obowiązującego prawa Unii Europejskiej w zakresie zamierzonego uwalniania organizmów genetycznie zmodyfikowanych do środowiska w celach doświadczalnych. Rząd RP uważa za zasadne wykonywanie w szczególności doświadczeń mających na celu uzyskanie wyników rolno-środowiskowych dotyczących wpływu organizmów genetycznie zmodyfikowanych na środowisko w warunkach klimatycznych Polski, prowadzonych przez jednostki naukowe i szkoły wyższe.”