Po wprowadzeniu przez niemiecki rząd zakazu uprawy genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy polscy przeciwnicy GMO chętnie widzieliby podobną decyzję u nas. Ale na razie, nie ma na nią co liczyć. Choć sprawa ma być przeanalizowana przez rządowych prawników.
Niemiecka minister rolnictwa Ilse Aigner wydając zakaz uprawy kukurydzy MON 810 uznała, że może być ona szkodliwa dla środowiska. Zawiera bowiem bakterię, która jest zabójcza nie tylko dla szkodników żerujących na kukurydzy, ale także dla owadów czy pszczół, pożytecznych dla całego ekosystemu.
Polscy przeciwnicy GMO po decyzji Berlina wpadli w prawdziwy zachwyt.
Henryk Kowalczyk – poseł PIS: taki kraj jak Niemcy bardzo potężny i wpływowy w UE, jeśli takie decyzje podejmuje, to w naszych staraniach o GMO będzie nam bardzo pomocne.
Ale na podobny zakaz ze strony naszego rządu nie ma co na razie liczyć. Negatywnego stanowiska w sprawie GMO nie zmieniamy, ale całej sprawie musimy się jeszcze dokładnie przyjrzeć.
Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa: musimy to sprawdzić pod kontem formalno-prawnym i będziemy w najbliższym czasie informowali w jaki sposób Polska się do tego odnosi.
I trudno się dziwić. Monsanto nie wykluczyło, że sprawę skieruje do sądu.
Andreas Thierfelder, Monsanto Germany: sprawdzamy wszystkie środki jakie możemy przedsięwziąć, aby nie dopuścić do takiego zakazu.
Używana do celów paszowych kukurydza MON 810 teoretycznie może być uprawiana w Unii Europejskiej od 1998 roku. Ale jak widać nie jest to takie oczywiste.