By kupić i odchować 20 tys. kurczaków, rolnik potrzebuje 130 tys. zł. Po sześciu tygodniach tuczu sprzedaje je do ubojni. Zarabia 10 tys. zł. – To nie życie, lecz wegetacja – skarżą się drobiarze.
Czasy, kiedy kury były „złotym interesem” skończyły się 20 lat temu. Większość hodowców z okolic Gorzowa Wlkp., którzy przetrwali masowe bankructwa kurników w latach 1998-2000, nadal nie może pozbierać się finansowo. Wykończył ich spadek cen skupu żywca i drogie kredyty.
Dlatego kurniki oddali w dzierżawę, albo przestawili się na indyki lub gęsi. Dziś w całym województwie jest 16 hodowców, dziewięć lat temu było 50. Drobiarze uważają, że dobijają ich ubojnie. Skupują po coraz niższych cenach.
Obniżka choćby o 10 groszy to tysiąc złotych straty – mówi jeden z hodowców. kurczaków. - Za jajko hurtownie płacą 14 groszy, ja na jego produkcję wydaję 22 grosze – wylicza Zygmunt Kmiecik, drobiarz spod Krosna Odrz. Pieniądze z ubojni dostaję dopiero po 30 dniach. Za co paszę kupić?
Ryszard Kulus właściciel ubojni w Chwalimiu k. Kargowej odpiera zarzuty drobiarzy. Niech sobie sami wybudują ubojnie i sprzedają kurczaki. To nie my dyktujemy ceny w Lubuskiem, a duże zakłady spoza województwa. Rzucają do sklepów tanie mrożone kurczaki z Brazylii i krajowe nie schodzą.
Zdaniem Kulusa podwyżek na razie nie będzie, bo drobiu na rynku jest dużo. Kierownik hurtowni Artek w Zielonej Górze Grzegorz Jucha potwierdza. Ceny lecą w dół. Spadły już o 10 procent. Albo jest za dużo kurczaków albo lewy import.
Większość drobiarzy nie może się ratować bankowymi kredytami, bo są niewypłacalni i prowadzą ryzykowny biznes. Wystarczy, że przez dwie godziny zabraknie prądu, a 20 tys. kurczaków zdechnie. Pożar też grozi bankructwem.
- Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie pozamykać kurniki - mówią drobiarze. Czy grozi nam zalew kurczaka z innych krajów Unii Europejskiej?
Raczej z Ameryki. Oni tam mają tańszy system produkcji oparty na lekach
hormonalnych – przekonuje Jakub
Dubec, przewodniczący Związku Hodowców
Drobiu.
- Nasze kurczaki za dobrą jakość cenią Niemcy, ale raczej nie podbijemy tego rynku, bo jak w całym rolnictwie brakuje nam wspólnego działania. Od pierwszego sierpnia przestaje istnieć nawet nasz związek.