„Gazeta Wyborcza”, dając wiarę wypowiedziom rzekomo „najlepszych polskich ekspertów”, przekazała swoim czytelnikom kompletnie fałszywą wiedzę na temat kryteriów świeżości i jakości jaj klasy A oraz 28 dniowego okresu minimalnej trwałości jaj. Wypowiedzi te zaprzeczają nie tylko europejskim, ale również ogólnoświatowym normom jakości jaj, określanym jako wymagania jakości handlowej jaj.
Normy te są zresztą nieustannie doskonalone na podstawie wyników badań naukowych. Być może na amerykańskim rynku występują jaja jako „specjalny produkt z dwudniową datą minimalnej trwałości”, ale w żadnym przypadku nie oznacza to, że po tym terminie jaja te nie są nadal świeże i że nie spełniają norm europejskich. Nie istnieją żadne dowody, ani naukowe ani praktyczne, aby podważyć prawidłowość tych norm.
Bezpodstawne jest zatem stwierdzenie, w odniesieniu do jaj spożywczych, że : „taka norma to kpina, bo już po czterech dniach jajo zaczyna zmieniać smak, zapach wygląd i wartość odżywczą” Eksperci „Gazety” z całą pewnością nie wiedzą, że klasyfikacja jakościowa jaj może odbywać się wyłącznie w zatwierdzonych urzędowo zakładach pakowania. Odpowiednie wyposażenie tych zakładów musi zapewniać indywidualną ocenę każdego jaja, które trafić ma na rynek jako klasa A.
Wyklucza to cytowaną przez Gazetę opinię „eksperta ”, że „ na 10 jaj kupowanych w sklepie jedno jest zepsute, a 4 zaczynają się psuć” a „ pozostałe pięć nadaje się do spożycia, ale ze świeżością nie mają niczego wspólnego”. Nie są oni również świadomi, że do perfekcji zostały doprowadzone również procedury obowiązujące w obrocie jajami, które powstały pod wpływem wymagań wspólnotowego rynku jaj i nacisków organizacji konsumenckich, a w szczególności w wyniku silnej konkurencji na rynku .
Procedury te są ustawicznie poszerzane i uszczelniane poprzez zmiany rozporządzeń Unii Europejskiej. Producenci i zakłady pakowania muszą stosować się do ściśle określonych w przepisach terminów dostaw i odbiorów jaj oraz przeprowadzania klasyfikacji jaj. Terminy te zostały wyznaczone w celu zagwarantowania jak najlepszej jakości jaj oraz zdyscyplinowania i sprawności obrotu świeżymi jajami. Aż trzy Inspekcje : Inspekcja Weterynaryjna; Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych i Inspekcja Handlowa kontrolują przestrzeganie tych zasad i prawidłowość dokumentowania jakości jaj.
Warto byłoby w związku z tym zasięgnąć informacje, w szczególności w tych Inspekcjach, zanim opublikuje się tego rodzaju nieprawdziwe opinie, szkodzące branży jajczarskiej. Czy można w takim razie zaufać ekspertom „Gazety”, którzy wprowadzają konsumentów w błąd i radzą kupować jaja na targu „u baby”, „bo tylko tu możemy natrafi na jaja naprawdę świeże” lub sprawdzać świeżość jaj przez zanurzanie ich w zimnej wodzie. Ostrzeżenie przed jajami „przesiąkniętymi zapachem gnijącego pomiotu kurzego” dotyczyć może wyłącznie tzw. „jaj od baby”, bowiem jaja oferowane na krajowym rynku pochodzą głównie z systemów klatkowych, w których kontakt z pomiotem jest ograniczony.