Na efekty coraz mocniejszej złotówki, nie trzeba było długo czekać. I choć coraz więcej firm mięsnych ma prawo sprzedaży na rynki Unii Europejskiej, na niewiele się on zda, bo eksport polskiego mięsa właśnie całkowicie zamarł.
Prawo handlu ze wszystkimi krajami Unii Europejskiej ma ponad 1100 firm mięsnych. Te zakłady w pełni dostosowały się do unijnych standardów jeszcze przed 1 maja. Jednak spora grupa nie zdążyła na czas. Aby takich firm nie zamykać Bruksela przyznała im nawet 4-letnie okresy przejściowe w trakcie, których miały zakończyć modernizacje. Ale w tym czasie nie miały prawa sprzedaży na wspólny rynek.
Jednak chęć zbytu swoich towarów na ogromny europejski rynek była tak silna, że 28 firm zakończyło modernizację przed czasem. Niestety prawa handlu z całą Unią wciąż nie mają, gdyż Bruksela zwleka z jego przyznaniem. "Mam nadzieję, że albo pod koniec grudnia, albo na początku stycznia to prawo zostanie zmienione" - powiedział Krzysztof Jażdżewski, Główny Lekarz Weterynarii.
Nawet jeżeli stanie się tak jak mówi Główny Lekarz Weterynarii, to firmy nie odczują zbyt wielu zmian w swojej sytuacji. Prawo do eksportu nie gwarantuje sukcesu handlowego, bo o tym decyduje rynek. A ten dla naszych firm mięsnych jest bardzo mało łaskawy.
Zbyt mocny złoty spowodował, że eksport staną w miejscu. Zdaniem branży mięsnej ruszy dopiero wtedy, gdy euro będzie kosztować przynajmniej 4,40 zł. Na to przyjdzie jednak trochę poczekać podobnie jak na obniżenie wysokich cen trzody chlewnej, które znacznie podwyższają koszty produkcji zakładów mięsnych. Prognozy mówią, że świńska górka, a wraz z nim spadek cen, zacznie się dopiero w połowie przyszłego roku.
Polskie kiełbasy czy szynki bardzo trudno znaleźć w zachodnioeuropejskich supermarketach. Niestety ta sytuacja zbyt szybko się nie zmieni. I nie chodzi tu tylko o korzystny kurs euro. Ale głównie o brak pieniędzy na promocję polskich towarów na zagranicznych rynkach.