Ceny wieprzowiny utrzymują się na wysokim poziomie i nic nie wskazuje, aby w najbliższym czasie sytuacja mogła się zmienić. Podaż tuczników krajowych jest mała. Import wieprzowiny także niewielki - znaczna część kontyngentów została już wykorzystana.
Braków na rynku jednak nie ma, bo i popyt jest bardzo słaby. Sklepy sprzedają mało wędlin i mięsa. W wielu domach są jeszcze świąteczne zapasy. Poza tym wydatki poniesione w pierwszej połowie miesiąca ograniczają teraz zakupy żywności.
Wyjątkowo drogie, jak na te porę roku, są tłuszcze. Mały ubój powoduje, że dostawy tłuszczów drobnych i słoniny są niewielkie. W tej sytuacji wszystko co wyprodukują zakłady zostaje sprzedane, nie odkładają się zapasy. Ceny tłuszczów są zbyt wysokie dla odbiorców ze Wschodu. Dlatego eksport tych produktów jest niewielki.
- Są problemy z zaopatrzeniem rynku w wołowinę - mówi Ireneusz Grzeszczyk z Łodzi. Brakuje zwłaszcza ćwierci z bydła dorosłego i tzw. dwójki wołowej. W najbliższym czasie sytuacja się nie poprawi, bo bydło trafi wkrótce na pastwiska i skup jeszcze się zmniejszy.
Zdaniem analityków ożywienie na rynku mięsnym możliwe jest przed długim weekendem w końcu kwietnia. Jeśli jednak podaż nie wzrośnie, a wszystko na to wskazuje, ceny mogą pójść w górę. Zwłaszcza - poszukiwanych asortymentów, związanych z grillowaniem.