Rynek wędlin wyrabianych metodami tradycyjnymi przeżywa prawdziwy rozkwit. Ale dobrą koniunkturę wykorzystują też ci, którzy na taką działalność nie mają żadnych zezwoleń. Bez tego, nie ma pewności co do jakości produkowanych wyrobów – ostrzegają przedstawiciele branży wędliniarskiej.
Mimo, że takie wędliny są znacznie droższe, konsumenci coraz chętniej po nie sięgają. Nic więc dziwnego, że coraz więcej zakładów mięsnych decyduje się na ich produkcję. Rośnie więc konkurencja.
Stanisław Mądry, Zakład Masarski „Mądry”: bardzo duża, bardzo duża. Ale gdy się robi produkty wysokiej jakości – nie ma szans konkurencja.
Na rynku zaczęły się jednak pojawiać wędliny produkowane bez jakiegokolwiek nadzoru weterynaryjnego – ostrzegają producenci. Ich spożycie może okazać się fatalne w skutkach.
Zbigniew Nowak, Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP: dzisiaj mylone są pojęcia regionalnego wyrobu z wyrobem produkowanym przez jakieś pojedyncze osoby, które robią dobre kiełbasy. Dobrze, ja się zgadzam, że w domu można zrobić dobrą kiełbasę – tylko czy na pewno bezpieczną?
W opinii branży wędliniarskiej, większości przydomowym produkcjom brakuje nadzoru weterynaryjnego. Dlatego nie ma pewności, że mięso używane do produkcji wędlin jest dobrej jakości i tym samym bezpieczne dla konsumenta.
Zbigniew Nowak, Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP: naprawdę, jest tylu bardzo dobrych producentów. Małych, nieraz zatrudniających po dwie osoby, prowadzących produkcję w czystych, małych masarniach, żeby jednak spojrzeć, czy jest czy jest to firma zarejestrowana czy to sprzedaż przy drodze.
Wniosek o kontrole producentów zajmujących się wyrobem wędlin metodą tak zwaną garażową – trafiał już niejednokrotnie do służb weterynaryjnych. Te kontrolować jednak nie chcą i odsyłają do sanepidu. Sanepid do inspekcji weterynaryjnej. I tak w kółko.
9136833
1