Wczoraj ruszył interwencyjny skup trzody chlewnej. Wielkopolscy rolnicy narzekają, że proponowane przez Agencję Rynku Rolnego ceny za kilogram żywca są niskie. W dodatku punktów skupu jest za mało. Najgorzej jest w Lubuskiem, gdzie trzodę skupuje tylko jedna ubojnia. W Wielkopolsce jest ich dwadzieścia.
Henryk Borczykowski - rolnik spod Wągrowca - ma prawie 500 świń. Rocznie sprzedaje ponad 800. O skupie agencyjnym jeszcze nic nie wie. Teraz Pan Henryk sprzedaje świnie po 2,75 zł. To poniżej kosztów produkcji. Podobnie jest w całym kraju. - Jest to cena, która ma zapobiec spadkowi podstawowej opłacalności, natomiast nie jest to cena, która w każdej sytuacji, w każdych warunkach zapewni dobrą, albo wysoką opłacalność - mówi Andrzej Stachowiak z oddziału ARR w Poznaniu.
Agencja płaci średnio3,30 zł za kilogram mięsa. Ceny półtusz wahają się od 3,90 zł do 4,30 zł w zależności od klasy. - Nie rekompensuje to utrzymania i produkcji trzody chlewnej. Cena ta powinna się kształtować w granicach 4 zł - mówią hodowcy.
Przedstawiciele kółek i związków rolniczych mają nadzieję, że podobnie jak w lipcu interwencja na rynku przyczyni się do wzrostu ceny rynkowej. Agencja w całym kraju skupi 14 tys. ton półtusz, w Wielkopolsce prawie 2,5 tys. ton.
Rolnicy twierdzą, że punktów skupu jest za mało. Niektórzy hodowcy będą musieli wieźć tuczniki ponad sto kilometrów, co jest nieopłacalne. Interwencyjny skup żywca potrwa do końca roku.