Pierwsi świadkowie zeznawali przed sadem w Nisku w głośnym procesie przeciwko byłym prezesom tamtejszych Zakładów Mięsnych. Prokuratura oskarżyła aż sześć osób o działalność na szkodę firmy. A poszkodowani to prawie 2000 osób - pracownicy, rolnicy i przedsiębiorcy.
Pracownikom przez ponad rok nie wypłacono pensji. Rolnicy do dziś nie otrzymali ani grosza za dostarczony żywiec a wielu przedsiębiorców, za usługi świadczone na rzecz spółki. Nieistniejąca spółka jest im winna łącznie kilka milionów złotych. Pierwszym świadkiem, którego przesłuchał sąd była główna księgowa spółki. Z jej zeznań wynika, że sprzedaż niżańskiej firmy nie przyniosła zapowiadanej przez nowego inwestora - spółkę KERA TRADING poprawy sytuacji finansowej. Dlatego pieniędzy zaczęło brakować nawet na bieżącą produkcję. Spółka zaczęła też zalegać z wypłatami dla pracowników i dostawców żywca. W tym samym czasie pieniądze ze sprzedaży wyrobów trafiały na konta różnych spółek. Większość z nich była powiązana z Grzegorzem Ż - przewodniczącym Rady Nadzorczej - oraz innymi członkami kierownictwa firmy. Do dziś nie udało się ściągnąć tych należności.
Oskarżeni czują się niewinni. Z ich zeznań wynika, że najważniejsze decyzje podejmował kto inny. Na ławie oskarżonych nie ma Grzegorza Ż. Były przewodniczący rady Nadzorczej odpowiada bowiem przed warszawskim sądem jako główny oskarżony w aferze FOZZ. Jego sprawa została więc wyłączona do odrębnego postępowania.