Już od kilku tygodni nie było tak słabego handlu na rynku mięsa. Słaby popyt od razu przełożył się na ceny. W tym tygodniu giełdy już zanotowały pierwsze obniżki.
Sprzedać można jedynie wysokiej jakości schab bez kości, ale niewielu go poszukuje. Może coś się ruszy po 10 października – liczą producenci. Ale w ocenie analityków to tylko pobożne życzenia. Nawet jeśli sprzedaż lekko wzrośnie, to będzie efektem robienia przez przetwórców zapasów do świątecznej produkcji. Innego ożywienia nie należy się spodziewać. Liczyć można na handel ze wschodem, ale tylko jeśli posiada się w dużej ilości tłuszcze oraz boczek – odpowiednio tani i najchętniej produkowany z klas R i O, więc tłusty.
Sprzedający narzekają nie tylko na brak zainteresowania ze strony przetwórców, ale przede wszystkim na ich zainteresowanie mięsem importowanym. Tym co, bije rekordy popularności jest importowana łopatka. Niezależnie od tego czy duńska, holenderska czy belgijska – sprzedaje się w każdej ilości.
Powody są dwa. Bardzo wysoka jakość mięsa oraz cena – dużo niższa niż towaru krajowego.
Na rynku królują mięsa z importu. Oferty kupna szynki, karkówki czy schabu w zasadzie pokrywają się z ofertami sprzedaży. Najbardziej drożeją te elementy, których na rynku wciąż brakuje – jak na przykład słonina. Jej minimalna cena zaczyna się od trzech złotych za kilogram.