Aleksander Bentkowski z PSL, były prezes ARiMR , tuż przed swoim odejściem zatrudnił wielu nowych pracowników. Mówi się nawet o 570 osobach.
Bentkowski o dymisji dowiedział się kilka dni po rozpadzie koalicji. W piątek
28 lutego pożegnał się z dziennikarzami. Formalną dymisję otrzymał we wtorek, 4
marca. Dzień wcześniej po posadę ustawiły się do niego kolejki znajomych i
kolegów.
Przy przyjmowaniu do pracy tych osób z pewnością złamano
wewnętrzne statuty Agencji, które zabraniają zatrudniania nowych pracowników na
czas nieokreślony – takie właśnie umowy podpisano w ciągu jednego dnia z całą
armią ludzi. Zwykle wszystkich urzędników zatrudnia się na trzy miesiące, szkoli
się ich, a potem organizuje egzaminy z wiedzy o unijnej polityce
rolnej.
Teraz tych pracowników trudno będzie zwolnić, choć nowy prezes,
Jacek Świeżawski związany z SLD, na pewno spróbuje to zrobić. W Agencji już
pracuje specjalna komisja badająca tę aferę.
Zatrudnienie w ARiMR od dawna budziło wiele emocji. W ubiegłym roku głośno
było o tym, że ważne stanowiska obsadzane są z klucza partyjnego. Posady były
rozdzielane nie tylko wśród działaczy i sympatyków PSL, ale i SLD. Chcąc
uwiarygodnić swoich pracowników, Bentkowski wysłał ich na egzaminy z wiedzy o
polityce rolnej i UE. Prawie połowa z nich oblała testy.
Kiedy polityk
PSL-u obejmował posadę, w agencji pracowało 700 osób, dziś jest to prawie 4000.
Średnia płaca to 3000 zł brutto. Aleksander Bentkowski przestał kierować Agencją
Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa tydzień po rozpadzie koalicji.
Zastąpił go dotychczasowy wiceprezes, związany z SLD, Jacek Świeżawski.