Maleją szanse na szybkie otwarcie rynków pracy dla Polaków w innych niż Wielka Brytania, Szwecja i Irlandia krajach Europy Zachodniej - pisze "Rzeczpospolita". To skutek odrzucenia przez Francuzów i Holendrów unijnej konstytucji.
Głosowanie skończyło się klęską w dużej mierze z powodu strachu przed zalewem pracowników z nowych krajów Unii. Komisarz ds. zatrudnienia Unii Vladimir Spidla na konferencji w Brukseli 14 czerwca będzie przekonywał, że otwarcie rynków pracy pozwoli zdynamizować europejską gospodarkę.
Chociaż od maja zeszłego roku do Wielkiej Brytanii przybyło 160 tys. pracowników z nowych krajów UE, to nie zabrali oni pracy Brytyjczykom, lecz zajęli istniejące wakaty - informuje "Rzeczpospolita".
Czy uda mu się przekonać wszystkich? "Zniesienie ograniczeń w tym terminie nie wchodzi w grę. Ludzie uważają, że polscy pracownicy działają nie fair, bo nie przestrzegają holenderskich norm socjalnych i godzą się na niższe zarobki" tłumaczy gazecie Lousewies van der Laan, wiceprzewodnicząca Partii D66, wchodzącej w skład koalicji rządowej w Hadze.
Musimy poczekać, aż opadną emocje towarzyszące referendom - uważa Janusz Grzyb, wicedyrektor Departamentu Europejskich Spraw Gospodarczych w Ministerstwie Gospodarki i Pracy. "Raporty nie potwierdzają informacji, które politycy wykorzystywali w kampaniach przedreferendalnych, nie ma np. masowego exodusu polskich hydraulików do Francji. Polacy zatrudnieni w krajach starej Unii nikomu nie zabierają etatów. Wykonują zajęcia, których z różnych powodów nie chcą podjąć się miejscowi pracownicy" - przekonuje na łamach "Rzeczpospolitej".