- Zamykam postępowanie dowodowe i oddaję głos stronom - powiedziała wczoraj sędzia prowadząca sprawę "Tormięsu". Jako pierwszy karty odkrył prokurator.
W toruńskim Sądzie Rejonowym dobiega końca proces, na którym na ławie oskarżonych zasiada: Maciej O. - były wojewódzki konserwator zabytków i wiceprezydent Bydgoszczy, Jacek S. - były sędzia i notariusz, jego żona Renata, a także Czesław S. - bydgoski przedsiębiorca budowlany. Małżeństwo S. odpowiada za bezprawne przejęcie gruntów po zakładach mięsnych "Tormięs" w Toruniu. Maciejowi O. prokurator przypisuje wzięcie łapówki, a Czesławowi S. jej wręczenie. Wszyscy, oprócz Czesława S. nie przyznają się do winy.
Wczoraj dobiegł końca przewód sądowy i rozpoczęły się mowy stron.
Jako pierwszy głos zabrał prokurator Zbigniew Wierzbowski. Dla Macieja O. zażądał kary 2,5 roku więzienia, 5-letniego zakazu zajmowania funkcji publicznych i 100-tysięcznej grzywny. Jacka S. chce wsadzić do więzienia na 7,5 roku (plus 360 tys. zł grzywny). Dla jego małżonki Renaty domaga się dwóch lat w zawieszeniu i również grzywny. Łagodnie prokurator obszedł się z Czesławem S., który przyznał się do winy i ujawnił wszystkie okoliczności sprawy. Wnosi o 2 lata w zawieszeniu i 20 tys. zł kary.
Dzisiaj potrwają jeszcze mowy obrońców i samych oskarżonych. Od ich zakończenia sąd ma tydzień na wydanie wyroku.