Poprawa wykorzystania unijnych funduszy to główny pomysł resortu rolnictwa na obecne załamanie gospodarcze. Opozycja uważa, że to zdecydowanie za mało. Tymczasem zdaniem ekspertów kryzys jeszcze przed rolnikami.
Zatroskane twarze członków rządu mówią same za siebie. Sytuacja jest dużo gorsza niż początkowo sądzono. Gospodarka zwalnia coraz bardziej. Jak to wygląda w rolnictwie? Po rekordowym 2007 roku, następny oraz obecny wyglądają dużo gorzej. Ale zdaniem ekspertów wszystko co złe jeszcze przed nami.
prof. Andrzej Kowalski – IERiGŻ: rolnictwo znacznie później wchodzi w kryzys i później załamanie może być znacznie głębsze.
Pierwsze symptomy kryzysy są już widoczne. Zdaniem Instytutu w najbliższych miesiącach należy się spodziewać spadku popytu na żywność z powodu pogarszającej się sytuacji konsumentów. To wcześniej czy później odbije się na wsi. Co na to wszystko resort rolnictwa? Jego zdaniem najlepszą receptą na kryzys jest przyśpieszenie wypłaty unijnych dotacji.
Marek Sawicki – minister rolnictwa: mam nadzieję, że to duża ilość środków unijnych, która za pośrednictwem resortu rolnictwa z PROW-u będzie kierowana w gospodarkę, także przyczyni się do zmniejszenia negatywnych skutków kryzysu.
Opozycja nie zostawiła na ministerialnym programie suchej nitki. Jej zdaniem to zdecydowanie za mało.
Henryk Kowalczyk – poseł PiS: plan stabilizacyjny nie jest platem tylko jest listą pobożnych życzeń, co by należało zrobić – co właściwie powinno się robić normalnie.
Stanisław Stec – poseł Lewicy: to są nadal niestety hasła, bo od pół roku mówimy o przyspieszeniu wykorzystania środków unijnych, a w tym zakresie jest nadal bardzo źle.
To czy kryzys całej gospodarki odciśnie swoje piętno na rolnictwie przekonamy się już niedługo. Tymczasem jeden czynnik ratuje częściową sytuację. Korzystny dla eksporterów kurs euro i dolara do złotego powoduje, że nawet jeżeli sprzedaż maleje, to dochody nie. Pytanie tylko jak długo.