Wbrew oczekiwaniom rynku, żywność wciąż tanieje. Czy to znaczy, że inflacja zaczyna spadać? I co na to RPP?
Jak podał w piątek GUS ceny żywności i napojów bezalkoholowych w I połowie
września spadły o 0,1 proc. w porównaniu z pierwszą połową sierpnia. Większość
analityków oczekiwała, że będziemy mieć do czynienia ze wzrostem cen po
sezonowym spadku. Średnia prognoz wynosiła 0,2 proc.
- Żywność jeszcze
tanieje, gdyż w tym roku okres wegetacyjny jest dłuższy. Lato było chłodniejsze,
bardziej deszczowe i niektóre plony zbierane są nawet trzy tygodnie później
- wyjaśnia Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ.
Najsilniej potaniały
owoce - o 9,9 proc. - Drugi miesiąc z rzędu spadają ceny mięsa, co może
oznaczać, że szok popytowy ze strony UE wygasa - podkreśla Piotr Chwiejczak,
ekonomista banku BPH. Zdaniem Kluzy to po części może być efekt umacniającego
się złotego, dzięki czemu import z Polski staje się mniej
opłacalny.
Drożały natomiast warzywa (3,7 proc.), pieczywo i produkty
zbożowe (0,4 proc.) i nabiał (0,8 proc.). Zdaniem ekonomisty BGŻ nie odczuwamy
jeszcze pełnego efektu obfitych zbiorów zbóż.
Zdaniem analityków ceny
żywności w całym wrześniu wzrosną o około 0,6-0,8 proc., podczas gdy rok temu
wzrost wyniósł 1,8 proc. Może to się w znacznym stopniu przełożyć na spadek
inflacji w ujęciu rocznym, gdyż żywność stanowi około 27 proc. koszyka
inflacyjnego. Mateusz Szczurek z ING BSK prognozuje inflację na poziomie 4,4
proc. wobec 4,6 proc. w sierpniu, Stanisław Kluza - nawet 4,3
proc.
Jednak zdaniem ekonomistów najnowsze dane o cenach żywności nie
muszą wpłynąć na decyzję Rady Polityki Pieniężnej o stopach procentowych. -
RPP wielokrotnie podkreślała, że nie kieruje się bieżącymi wskaźnikami, ale
patrzy na perspektywy inflacji. Jeśli więc przy podejmowaniu decyzji będzie
myślała o jej skutkach w końcu 2005 r., kiedy to presja inflacyjna będzie
większa, to na posiedzeniu w przyszłym tygodniu podniesie stopy procentowe. To
będzie ostatnia szansa, kiedy podwyżkę będzie łatwo uzasadnić - argumentuje
Szczurek.