W Polsce aż 480 tys. osób poręcza 391 tys. kredytów. Niestety, aż 10% z nich jest spłacane z opóźnieniem. Ktoś cię prosi, byś został żyrantem? Zanim wyrazisz zgodę, dobrze się zastanów.
Przed podjęciem decyzji powinniśmy przeanalizować zarówno sytuację finansową kredytobiorcy, jak i swoją własną. Weźmy pod uwagę to, czy nie ma ryzyka, że w najbliższym czasie nasze zarobki się pogorszą, ani czy nie będziemy potrzebowali niedługo sami zaciągnąć pożyczki. Pamiętajmy, że poręczanie obniża naszą zdolność kredytową.
„Jako poręczyciel mamy prawo uczestniczyć w ustalaniu treści umowy. Co ważne, nie musimy poręczać całej kwoty – wolno nam ograniczyć się np. do części kredytu bez odsetek karnych. Warto również, aby w umowie znalazł się zapis, że jeżeli kredytobiorca przestanie zwracać pieniądze, w pierwszej kolejności zabezpieczeniem spłaty będzie jego majątek, a dopiero później zostanie obciążony poręczyciel” – mówi serwisowi infoWire.pl Alina Stahl z Biura Informacji Kredytowej (BIK). Jeśli pożyczka jest spłacana w terminie, na naszą prośbę bank może zwolnić nas z poręczania.
„O tym, co się dzieje z poręczanym kredytem, dowiemy się z raportu BIK bądź za pośrednictwem usługi Alerty BIK. Jeśli z niej skorzystamy, będziemy otrzymywali informacje o spłacie rat, ale także zostaniemy powiadomieni w sytuacji, gdy ktoś spróbuje wyłudzić pożyczkę na nasze dane” – informuje ekspertka.