Nauka w Polsce informuje, że Sejm przyjął poprawki Senatu do ustawy o zapobieganiu i naprawie szkód w środowisku. Ma to pozwolić na skuteczniejszą walkę z „ekobandytami”.
Ustawa, która dostosowuje polskie prawo do dyrektywy unijnej, określa zasady odpowiedzialności za naprawę szkód w środowisku. A te są ogromne, także w wymiarze finansowym: z powodu lekceważenia przez sprawców zasady „zanieczyszczający płaci”, instytucje publiczne ponoszą straty w wysokości od 25 do 125 mln zł rocznie.
Zgodnie z nowymi przepisami osoby poszkodowane lub inne zainteresowane strony (np. organizacje ekologiczne) będą mogły zgłaszać zaistniałe szkody do organów ochrony środowiska. Po ustaleniu sprawcy będzie on płacił za koszty naprawy szkód. Jeśli nie będzie można rozpoznać sprawcy lub nie będzie można wobec niego rozpocząć egzekucji, naprawą szkody zajmie się wojewoda. Także on będzie miał obowiązek podjęcia działań w przypadkach wystąpienia zagrożenia życia lub zdrowia ludzi albo pojawienia się nieodwracalnych szkód w środowisku.
Inne zapisy ustawy mówią, że jeśli zagrożenie zostanie wywołane przez organizmy genetycznie zmodyfikowane, organem odpowiedzialnym będzie minister środowiska, oraz że do zadań Głównego Inspektora Ochrony Środowiska należeć będzie prowadzenie rejestru zagrożeń i szkód w środowisku.
- "Zasada zakładająca, że zanieczyszczający środowisko płaci, jest stosowana w Polsce już od lat. System opłat i kar za zanieczyszczenia i szkody w środowisku był wprowadzony w latach 80. Działał skutecznie, ale nie był rozwiązaniem kompatybilnym z jednolitą polityką w tym zakresie w Unii" – wyjaśnia wiceminister środowiska Krzysztof Zaręba