Aby stać się właścicielem "prężnie funkcjonującego gospodarstwa agroturystycznego", wystarczy mieć... pokój z łazienką?
Władze Alwerni wpadły na odkrywczy pomysł ożywienia lokalnego rynku pracy.
Gmina ma się przemienić w krainę mlekiem i miodem płynącą za sprawą
agroturystyki. Wystarczą chęci i udział w bezpłatnym szkoleniu, by przeciętny
mieszkaniec przeistoczył się we właściciela "gospodarstwa agroturystycznego".
Rolę "bazy turystycznej", pozwalającej zaistnieć na rynku, może odegrać nawet
jeden pokój z łazienką.
Kilka tygodni temu władze gminy Alwernia we
współpracy z przedstawicielami Powiatowego Urzędu Pracy w Chrzanowie opracowały
pilotażowy program, którego celem jest aktywizacja mieszkańców powiatu,
szczególnie bezrobotnych. Pomysłodawcy proponują właścicielom gospodarstw
skupienie się na działalności agroturystycznej, która mogłaby być dodatkowym
źródłem dochodów. Program skierowany jest do wszystkich mieszkańców Alwerni i
okolic, ze szczególnym uwzględnieniem bezrobotnych rolników. Każdy chętny musi
mieć BAZ, którą można by zaadaptować na potrzeby gospodarstwa
agroturystycznego.
Chcemy uświadomić ludziom, że nie trzeba mieć
dużego domu, by otworzyć takie gospodarstwo. Na początek wystarczy jedynie
dobrze wyposażony pokój oraz węzeł sanitarny – twierdzi Joanna Wątroba,
kierownik wydziału rynku pracy w chrzanowskim PUP. – Działalność
agroturystyczna to szansa na rozwój tego regionu. Utworzenie jednego miejsca
pracy w agroturystyce sprzyja powstaniu czterech kolejnych w
usługach.
Jerzy Kasprzyk, pełnomocnik burmistrza ds. promocji i
pozyskiwania środków pozabudżetowych w Urzędzie Miejskim w Alwerni, przekonuje,
że odkąd gmina weszła w skład zielonych szlaków - Greenways, stała się członkiem
stowarzyszenia Partnerstwo na Jurze, a także odkąd powstały tu liczne szlaki
piesze i rowerowe, coraz więcej turystów odwiedza te tereny.
Jednym z
wielu atutów Alwerni jest jej położenie. Zaledwie kilkadziesiąt minut zajmuje
dojazd do Krakowa, czy Oświęcimia. Dlatego przyjezdni chętnie odwiedzają te
tereny. Szacunkowo w ciągu roku do Alwerni przyjeżdża nawet kilka tysięcy
turystów. Wielu z nich zatrzymuje się nawet na kilka dni, a nie wszyscy chcą
nocować w hotelu, niektórzy preferują domową atmosferę i woleliby zatrzymać się
w jednym z gospodarstw agroturystycznych – przekonuje Kasprzyk.
Aby
zachęcić do agroturystyki gospodarzy z Alwerni i okolic, autorzy programu
postanowili zorganizować bezpłatne szkolenie, a następnie pokazać wszystkim
zainteresowanym działające już gospodarstwa w Kotlinie Kłodzkiej (jest ich tam
ponad 160). Chodziło o to, by wszyscy chętni zobaczyli z bliska, a nie tylko w
teorii, na czym polega ten biznes.
Informacje na temat szkoleń i
planowanego wyjazdu publikowano w lokalnej prasie, trąbiono o tym także w
alwernijskim magistracie oraz urzędzie pracy. Jednak mimo wielu prób zachęcenia
mieszkańców powiatu, zainteresowanie uruchomieniem działalności agroturystycznej
okazało się marne. Do Urzędu Miejskiego w Alwerni zgłosiły się na razie tylko
dwie osoby, które chciałyby wziąć udział w szkoleniu. Na 30 zaproszeń wysłanych
przez chrzanowski pośredniak do bezrobotnych rolników, leśników i rybaków z
terenu Alwerni i Babic, z potwierdzeniem udziału w szkoleniu wróciło tylko
10.
Zawracanie głowy?
Tymczasem mieszkaniec Regulic w
gminie Alwernia Jan Arkit, który już od lat wynajmuje gościom pokoje, zastanawia
się, czy autorzy tego projektu wiedzą, o czym mówią. Faktycznie coraz więcej
turystów odwiedza naszą gminę – przyznaje. – Jednak najczęściej są to
osoby, które przyjechały tu na jednodniową wycieczkę. Dodajmy przy tym, że
turyści przyjeżdżają tylko latem. Zimą sezon zamiera. Jedyna rozrywka to pójście
do baru lub też pod budkę na przystanku autobusowym.
Nawet, jeśli
trafi się ktoś, kto chciałby zostać tu na dłużej, to najchętniej wziąłby pokój
za góra 10 zł, a to się nie opłaca. Jego zdaniem, by zachęcić turystów do
dłuższego pobytu na tym terenie, nie wystarczy zagwarantować im noclegu w
pierwszym lepszym gospodarstwie. Ludziom należy zaoferować coś więcej. - Trzeba
uświadomić osobom zainteresowanym otwarciem gospodarstwa agroturystycznego, na
co dokładnie się decydują. Nie w każdym domu może powstać takie gospodarstwo.
Szacunkowy koszt adaptacji jednego pokoju na potrzeby agroturystyki wraz z
węzłem sanitarnym to około 25 tys. zł. Nie każdego na to stać, tym bardziej
osobę bezrobotną. Jeśli nawet komuś udałoby się małymi nakładami finansowymi
dostosować pomieszczenie do potrzeb potencjalnych klientów, to też nie jest
powiedziane, że turyści drzwiami i oknami będą chcieli tam nocować –
zaznacza mieszkaniec Regulic, który uczestniczył już m. in. w targach
turystycznych. – Może władze gminy pochwalą się w końcu tym, co konkretnie
mają do zaoferowania. Zdradzą swoim wyborcom, o których jeszcze niedawno tak
bardzo zabiegali, jaki jest ich program rozwoju agroturystyki na tym terenie. Bo
rzucić samo hasło i nie mieć nic konkretnego do zaoferowania, to po prostu
zawracanie ludziom głowy.
Ciepło i serdecznie
Jednak
nie wszyscy mieszkańcy powiatu wynajmujący pokoje gościnne uważają, że turystom
należy zapewnić Bóg wie jakie wygody i atrakcje. Zdaniem Genowefy i Jana Gałów z
Podłęża, którzy już od 10 lat prowadzą rodzinne gospodarstwo agroturystyczne, w
tej branży liczy się przede wszystkim serce.
Ludzie chętnie
przyjeżdżają do Alwerni, bo to ładna i spokojna gmina. Nie oczekują, byśmy im
organizowali czas wolny. Sami potrafią o to zadbać. Dotychczas nie zdarzyło mi
się, aby ktoś nudził się podczas spędzonego u nas urlopu. Ważne jest natomiast
podejście do gości. Nikt nie odwiedzi nas po raz drugi, jeśli nie zostanie
ciepło i serdecznie przyjęty – uważa pani Genowefa. Jej zdaniem, w gminie
powinno powstać więcej gospodarstw agroturystycznych, gdyż latem sama czasami
odmawia noclegu, gdyż brakuje jej wolnych pokoi.
Z drugiej strony -
trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby agroturystyka faktycznie była szansą na
podreperowanie domowych budżetów, już dawno wielu mieszkańców zdecydowałoby się
na otwarcie takiego gospodarstwa. Ci, którzy zaryzykowali i postawili na taką
działalność, doskonale wiedzą, że nie jest to łatwy biznes, a same chęci to za
mało. Na początek potrzeba np. niemałych pieniędzy na adaptację pomieszczeń z
węzłem sanitarnym. Tymczasem gminny program skierowany jest przede wszystkim do
bezrobotnych. Nic dziwnego, że pytają oni często: – Z czego mamy tę bazę
sfinansować? Z zasiłku?