aaaaaaaaaaaJOHN_DEERE1

Rozmawialiśmy z prof. dr. hab. Stanisławem Wężykiem z Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz w Poznaniu.

22 czerwca 2007


Jak przebiega tegoroczne spotkanie drobiarzy?

Stanisław Wężyk: - Tegoroczne spotkanie przebiegło pod hasłem zagrożeń dla polskiego drobiarstwa. Począwszy od ustaw o dobrostanie, który dotyczy kur mniejszych a zatem nieprzedłużenie możliwości utrzymywania kur mniejszych w klatkach tradycyjnych po 2012 roku, po zagadnienia dotyczące naszego pechowego zagłosowania w Brukseli na temat wielkości obsady brojlerów. Następny problem to fatalne wyniki oceny stanu zdrowotnego kur pod względem skażenia środowiska ferm kur mniejszych salmonellą- omówienie programów jak należy tę salmonellę zwalczać, jakie środki prewencyjne stosować, omówienie produkcji markowej jaj a zatem jak należy reklamować jaja na opakowaniach tak żeby to było zgodne z wszystkimi przepisami i normami.
Odnośnie tej ostatniej kwestii mieliśmy odmienne zdanie z przedstawicielem Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno –Spożywczych, który na przykład podważył nazwę jaja delikatesowe – to jest wprowadzenie w błąd konsumenta. Tak samo jak zastosowanie przez jedną z ferm nazwy bio jajo, które łączone było z jajem ekologicznym.
Program był ułożony bardzo logicznie do omówienia tych wszystkich zagrożeń i zwróciliśmy tu uwagę na politykę rządu.
Rząd obiecywał w swoich przedwyborczych hasłach, że będzie walczył z giełdą towarową, produkcją zwierzęcą, a mianowicie z giełdą towarową trzody chlewnej i drobiu i to realizuje ale metodami pokrewnymi poprzez wprowadzanie różnych rozporządzeń, zarządzeń, dyrektyw, zawsze oficjalnie mówiąc, że to Unia tak wymaga a ona wcale aż tak bardzo restrykcyjne nie jest.



Na czym to polega?

Stanisław Wężyk: - Przykładowo wszystkie te ustawy dobrostanowe dotyczące klatek, a mianowicie my zgłaszaliśmy postulaty do naszych przedstawicieli, którzy występują później w Brukseli, żeby sprolongować ten zakaz utrzymywania kur w klatkach. Następnie pojechał tam nasz wiceminister Filipek i zagłosował, że zamiast 42 kg na metrze kwadratowym 32 brojlera i to jest ogromna różnica, bo my szacujemy, że jeśli wejdzie to w życie a wejdzie od przyszłego roku to nam zabraknie około 25% mięsa drobiowego. To, że my produkujemy 5% ponad nasze zapotrzebowanie rynkowe, to nic nie oznacza, ponieważ my dużo tego mięsa drobiowego eksportujemy, podobnie z jajami i okaże się, że my musimy w 2012 roku zlikwidować tradycyjne klatki a wprowadzić nowe, które były dziś w bardzo dobry sposób prezentowane na spotkaniu.



A więc co od przyszłego roku?

Stanisław Wężyk: - Boję się tego przyszłego roku. Bo jak powiedział premier Andrzej Lepper 12 maja na zebraniu w sprawie zbilansowania zbóż paszowych, bo powoli będziemy odczuwali ich brak, gdyż wszystko idzie na biopaliwa. Zdaniem premiera, to nie będzie problem bo nie trzeba aż tyle pasz- ograniczamy produkcję trzody chlewnej i drobiu, a dodatkowo produkcja trzody chlewnej będzie kwotowana.



A co z producentami, którzy inwestowali w nowe technologie?

Stanisław Wężyk: - Oni się nie liczą, bo dużych producentów trzody chlewnej i drobiu jest niewielu (w granicach 5-6 tysięcy). Obowiązuje tzw. walka o elektorat –„kokietuje się” producentów małorolnych, których jest około 1,5 do 2mln. W związku z tym, jak można sobie wyobrazić eksport tuczników, gdzie nie będą one produkowane w dużych fermach standardzie szczególnym reżimie technologicznym, w standardzie w poszczególnych klasach, tylko będą dostawy po przykładowo 2 sztuki z gospodarstwa niskotowarowego? A co stanie się z naszym eksportem? Trudno sobie przecież wyobrazić, że będziemy produkować na tym samym poziomie po wprowadzeniu restrykcji. Przecież z dużego eksportera staniemy się importerem mięsa, co zachwieje naszym bilansem płatniczym. Eksport żywności jest obecnie na b wysokim poziomie, a żywność Polska zyskała bardzo wysokie uznanie wśród konsumentów w całej UE. Nawet ograniczenia Rosji nie spowodowały załamania bilansu eksporto-importowego. Bezmyślność naszych decydentów, doprowadzi w efekcie do zmiany tego bardzo korzystnego trendu. Krótko mówiąc, nie będziemy eksportować wyrobów mięsnych i jaj, bo tego asortymentu po prostu w Polsce aż tyle nie będzie. Przepraszam. Będzie, ale z importowanego mięsa z Brazylii, Argentyny, USA czy nawet z Chin, a jaja spożywcze od nowa będziemy importować np. z Holandii.



Czy to oznacza, że rząd polski rozpoczął zwalczanie polskich producentów?!!

Stanisław Wężyk: - Oto tylko jeden z przejawów- powołanie zespołu do spraw zwalczania wielkotowarowej produkcji. Trzeba przede wszystkim pamiętać, że jak nie będzie tej produkcji to my nie wyeksportujemy 215 tysięcy ton mięsa drobiowego i blisko miliarda jaj.



Powstał przy ministrze rolnictwa zespół doradczy, to przecież można wypracować kompromis?

Stanisław Wężyk: - A tak w ogóle to, po co ten zespół, skoro mamy prawo, Instytucje Nadzoru, Weterynarię, która czuwa nad dobrostanem, Inspekcję Ochrony Środowiska nad przestrzeganiem wymagań odnośnie ochrony środowiska, to po co ten zespół? Żeby sprawdzał czy te instytucje pracują czy nie są zbyt łagodne? A na dodatek ten zespół będzie mówił na temat tego, jaka żywność jest zdrowa, więc będzie kreował poglądy. Obecnie jest taki klimat, że nie ma szans żeby cokolwiek zrobić, tym bardziej, że minister rolnictwa do zespołu swojego doradczego powołał ludzi o skrajnych poglądach np. Instytut Ochrony Zwierząt, w którym nie ma obecnych drobiarzy.



A dlaczego nie ma?

Stanisław Wężyk: - Dowiedzieliśmy się o tym zespole doradczym przez przypadek, Krajowa Rada protestuje, ja napisałam wniosek w imieniu wszystkich, bo my należymy do Rady Gospodarki Żywnościowej przy Ministrze Rolnictwa i od nich otrzymaliśmy tekst, gdyż byli i oni też wzburzeni. Ale już było po wszystkim, gdyż my rozmawialiśmy 29 maja a 28 to zarządzenie zostało już podpisane.



A może nie da się zbyt wiele zdziałać, bo są dyrektywy unijne?

Stanisław Wężyk: - To nie jest tak. Bo na przykład Hiszpania, Portugalia, Niemcy chcieliby, aby przepis np. wymiany klatek sprolongować. Bo problem polega na tym, że większość producentów w tych krajach ma kredyty inwestycyjne na ten właśnie cel do 2020 roku. W Polsce w szczególności jest trudna sytuacja, ponieważ producenci zakupili klatki- tradycyjne i bardzo nowoczesne jeszcze przed przystąpieniem Polski do UE, biorąc w tym celu bardzo duże kredyty i te kredyty będą spłacone dopiero gdzieś w roku 2020. Praktycznie rzecz biorąc one się starzeją może technologicznie, ale nie starzeją się fizycznie. Tymczasem będą bezużyteczne już od roku 2012.



A co nowego w technologiach produkcji zostało zaprezentowane na XI sympozjum drobiarskim?

Stanisław Wężyk: - Jeśli chodzi o technologię to bardzo ciekawie zaprezentowane były wcześniej wspomniane klatki przez firmę Big Dutchman. Obecnie buduje się duże klatki na 60 kur- mają tam gniazdo, grzędy, grzebalisko i urządzenia do ścierania pazurów. Klatki te są nazywane klatkami familijnymi, mają wysokość 45 cm. Urządzenia te, w pełni spełniają warunki kontrowersyjnej dyrektywy unijnej, która jak wspominałem wchodzi w życie od 2012 roku.



Na zakończenie, czego życzyć Polskim producentom drobiu i jaj konsumpcyjnych?

Stanisław Wężyk: - Rozsądku i poparcia ministra rolnictwa oraz stabilnych przepisów unijnych.


POWIĄZANE

Wczoraj o godzinie 9.00 odbyła się rozprawa w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Rol...

Ukrińskie media rozpisują się o wywiadzie, jakiego udzieliła Monika Piątkowska, ...

Prezydent Andrzej Duda z Małżonką udali się z wizytą do Stanów Zjednoczonych i K...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę